Podatek od nieruchomości nie należy do danin szczególnie uciążliwych dla rodzinnych budżetów, ale często decyzję z wyliczoną kwotą do zapłaty otrzymujemy już po terminie płatności. Co wówczas? Na szczęście nie trzeba się martwić.
Problem z podatkiem od nieruchomości istnieje w Polsce od lat. Urzędnicy po prostu z wyliczaniem odpowiedniej kwoty się nie wyrabiają, zwłaszcza w tych gminach gdzie jest wiele nieruchomości na niewielkiej przestrzeni, bądź często dochodzi do zmian wśród właścicieli. To dotyczy głównie wielkich miast, jak na przykład Warszawa.
Ogólnopolski termin zapłaty podatku od nieruchomości (w przypadku, gdy mowa o płatności jednorazowej) to 15 marca. Ale często podatnicy otrzymują wezwanie do zapłaty z kilkutygodniowym opóźnieniem. Jak donosi serwis businessinsider.com.pl, mieszkańcy Ursynowa dostają wezwania dopiero teraz, niemal tydzień po terminie.
Na szczęście ustawodawca przewidział takie opóźnienia i dopóki nie otrzymamy wezwania do zapłaty dostarczonego pocztą wraz z dokładnym wyliczeniem kwoty, nie musimy się przejmować. Nawet jeżeli jest już długo po terminie płatności. Zgodnie z ustawą, podatnik ma w takiej sytuacji 14 dni od momentu dostarczenia przesyłki na uiszczenie płatności.
Ustawa określa maksymalny poziom podatku od nieruchomości. To oznacza, że ostateczna decyzja należy zawsze do danej gminy. Ta w ramach lokalnych uchwał może zostać np. na poprzednim poziomie bądź zwiększona. Nie jest to jednak częsta praktyka. Najczęściej samorządy podwyższają lokalny podatek o maksimum, jakie daje prawo.
- Jak pokazuje doświadczenie, bardzo często decydują się stosować stawki maksymalne. Wśród największych miast w Polsce na ulgę nie mogą liczyć mieszkańcy m.in. Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Łodzi, Poznania, Szczecina, Bydgoszczy czy Gdańska. W miastach tych zdecydowano już o wykorzystaniu maksymalnych dozwolonych stawek w 2022 roku - tłumaczył rok temu Oskar Sękowski, analityk HRE Investments.
Zdjęcie główne: Towfiqu barbhuiya on Unsplash