"Ten pomysł sam w sobie jest zły" eksperci o ograniczeniu hurtowego zakupu mieszkań

Jedną z recept kryzys na rynku nieruchomości miałby być nowy podatek od hurtowego zakupu mieszkań. Urzędnicy pracują właśnie nad projektem takiej ustawy. Tylko czy ograniczenie możliwości kupna większej liczby mieszkań może wpłynąć na rynek? Eksperci są zgodni, że ten pomysł "jest zły sam w sobie". 

Od wielu miesięcy widać spowolnienie w branży nieruchomości w Polsce. Deweloperzy nie rozpoczynają nowych budów, klienci mają problem ze zdolnością kredytową, najem jest absurdalnie drogi, a programy wsparcia nie działają. Nic więc dziwnego, że rządzący próbują coś wskórać w tej kwestii. Efekt? Eksperci załamują ręce. 

Duży problem

Spada liczba osób mogących pozwolić sobie na zakup mieszkania. Takiego stanu rzeczy nie odmieni się jedną decyzją czy ustawą. Dlatego rząd zaproponował dwa nowe programy, które mają ruszyć w połowie tego roku, chodzi o "Bezpieczny kredyt na 2 proc" oraz "Konto mieszkaniowe". 

 

W przypadku tego pierwszego programu kluczowe znaczenie będzie mieć zdolność kredytowa. Niestety, banki są zobligowane do bardzo skrupulatnego badania takiej zdolności i spadła ona w rok o prawie 100 proc. dla większości Polaków. Natomiast efekty drugiego programu będziemy mogli zobaczyć, dopiero za kilkanaście lat. A pomoc jest potrzebna tu i teraz.

Teraz najnowszym pomysłem jest ograniczenie hurtowego zakupu mieszkań. Rozwiązanie ma dotyczyć każdego mieszkania powyżej piątego. Ostatecznego projektu ustawy jeszcze nie ma, ale eksperci rynku nieruchomości już biją na alarm. 

Zły czas

Istotnym problemem przy wdrożeniu takich ograniczeń jest moment jego wprowadzenia. Eksperci cytowani przez serwis krn.pl są zdania, że tego typu zmiany należałoby wprowadzić, gdy rynek jest rozgrzany - gdy ceny rosną, a popyt jest wysoki. Obecnie sytuacja jest niemalże odwrotna. Wystarczy nadmienić, że inny skądinąd dobry program Kredytu bez wkładu własnego, nie odniósł sukcesu z tego samego powodu. Został wdrożony w złym momencie, gdy koniunktura mieszkaniowa była już schłodzona, a nie w szczycie. 

 

- Pomysł ograniczeń w zakupie mieszkań jest sam w sobie zły, a argumentacja niezrozumiała i nieuwzględniająca bieżącej sytuacji. Dla mnie wręcz irytujące jest to, że w obecnej sytuacji, gdy popyt na rynku mieszkaniowym się załamuje, akcja kredytowa z powodu wysokich stóp procentowych niemal zamiera, rząd zastanawia się nad ograniczeniami dla tych, którzy mogą w obecnych warunkach kupić mieszkanie, zamiast wspierać zarówno popyt jak i podaż — wyjaśnia Jacek Fuga, przewodniczący Komitetu ds. Finansowania Nieruchomości Mieszkaniowych Związku Banków Polskich.

 

Wprowadzenie takiego rozwiązania może przynieść wręcz odwrotny skutek, a rynek schłodzi się jeszcze bardziej. Ponadto wątpliwości budzi sama weryfikacja liczby posiadanych lokali. Mieliby za to odpowiadać notariusze, a to może doprowadzić do potencjalnego chaosu w obrocie nieruchomościami. 

 

Zdjęcie główne: Étienne Beauregard-Riverin on Unsplash