Nie zawsze trzeba czekać do 22. Sposoby na głośnych sąsiadów

W dzisiejszym społeczeństwie coraz częściej zwracamy uwagę na kwestię "głośnych sąsiadów", czyli osób, które hałasując, mogą zakłócać naszą prywatność i spokój. Temat ten stał się nieodłącznym elementem miejskiego życia, generując zarówno humorystyczne anegdoty, jak i poważne konflikty międzyludzkie. Żarty jednak na bok, jak można rozwiązać problem głośnych sąsiadów, jeżeli rozmowa i uwagi nie pomagają? Tłumaczymy!

Sąsiad jest muzykiem i codziennie gra na trąbce? Sąsiadka niedosłyszy, więc ogląda telewizję tak głośno, że szyby się trzęsą w oknach? A może pies całe dnie wyje z tęsknoty za właścicielami będącymi w pracy? Niezależnie od powodu, na naszej drodze mogą pojawić się sąsiedzi, którzy po prostu zachowują się głośno. Co robić, gdy nasze prośby i groźby nie działają? Jest parę rozwiązań. 

Od czego zacząć

Zakładamy sytuację natarczywego, powtarzalnego hałasowania oraz fakt, że próbowaliśmy już z głośnymi sąsiadami się dogadać. Zwracanie uwagi nie przyniosło efektu, co możemy dalej zrobić? Pierwszą rzeczą, którą powinniśmy sprawdzić, to informacja o ciszy nocnej. Ta nie posiada wbrew pozorom żadnej ogólnopolskiej definicji i najczęściej jest ustalona przez zarządcę budynku bądź wspólnotę.  

 

Zwykle przyjmuje się obowiązywanie ciszy nocnej w godzinach od 22 do 6 rano. Ale nie jest to obligatoryjne. W przypadku, gdy sąsiad hałasuje w okresie ujętym w regulaminie osiedla, mamy prawo zawiadomić w tej sprawie administratora budynku, który w naszym imieniu powinien postarać się wpłynąć na sąsiada. Jeżeli to nie przynosi rezultatu, powinniśmy zgłosić sprawę Straży Miejskiej bądź Policji. Kodeks wykroczeń w art. 51 § 1 przewiduje karę dla osoby, która krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym. 

I tutaj warto zdawać sobie sprawę, że sprawę służbom możemy zgłosić o każdej porze dnia i nocy, bez czekania na "ciszę nocną". Zakłócanie porządku publicznego można zgłosić nawet w samo południe. To od przybyłych funkcjonariuszy zależy ocena zakłócania porządku. 

Jest i droga sądowa

Mandaty od funkcjonariuszy Policji oraz Straży Miejskiej nie dyscyplinują uciążliwych sąsiadów? W takim razie zostają ostateczne kroki prawne, ale trzeba pamiętać, że wówczas nasze sąsiedzkie relacje są stawiane już na ostrzu noża. Możemy przede wszystkim wytoczyć powództwo negatoryjne, czyli powództwo o zaniechanie naruszeń - jak informuje serwis infor.pl.  

 

"Podstawą prawną wytoczenia takiego powództwa jest art. 222 § 2 Kodeksu cywilnego (w związku z art. 144 Kodeksu cywilnego), który stanowi, że przeciwko osobie, która narusza własność w inny sposób aniżeli przez pozbawienie właściciela faktycznego władztwa nad rzeczą, przysługuje właścicielowi roszczenie o przywrócenie stanu zgodnego z prawem i o zaniechanie naruszeń" - czytamy na łamach serwisu infor.pl. 

 

Niestety, w takim wypadku musimy się liczyć z wydatkiem. Wnosząc taki pozew, jesteśmy zobowiązani do uiszczenia opłaty stosunkowej od pozwu. Mamy również prawo wytoczenia pozwu o ochronę dóbr osobistych, zgodnie z zapisami art. 23 Kodeksu cywilnego.  

 

To nie koniec. Ostateczną bronią w wachlarzu sposobów na uciążliwego sąsiada jest żądanie eksmisji lokatora. Jeżeli sąsiad wykracza w sposób rażący lub uporczywy przeciwko porządkowi domowemu, czyniąc uciążliwym korzystanie z innych lokali w budynku inny lokator lub właściciel innego lokalu w tym budynku może wytoczyć powództwo o rozwiązanie przez sąd stosunku prawnego uprawniającego do używania lokalu i nakazanie jego opróżnienia.

 

Zdjęcie główne: alvaro ortiz on Unsplash