W 2022 roku większość właścicieli nieruchomości musiała złożyć stosowną deklarację dotyczącą tego, czym ogrzewany jest dom. Teraz przez internet przeleciała informacja, jakoby urzędnicy mieliby sprawdzać uczciwość osób deklarujących źródło ciepła w ramach CEEB. Na osoby będące nierzetelne, padł blady strach i widmo otrzymania kary w wysokości nawet do 5 tys. zł.
W internecie pojawiła się informacja dotycząca kontroli, jakie mają spotkać Polaków w tym roku. Zgodnie z informacjami, urzędnicy mieliby sprawdzać zgodność źródła ciepła podanego w deklaracji CEEB, ze stanem faktycznym. A samej kontroli mieli dokonywać pracownicy gminy, inspektorzy ochrony środowiska. Podano również, że kontroli mają dokonywać kominiarze w ramach corocznego badania drożności przewodów kominowych.
Jak podawał jeden z serwisów, za niezgodność wykazaną w trakcie kontroli właścicielowi grozi kara finansowa. Kwoty miały się zaczynać od 20 zł. W przypadku mandatu, w grę wchodziłoby maksymalnie 500 zł. Ale nic nie stało na przeszkodzie, by w wyjątkowych sytuacjach urzędnik skierował wniosek do sądu o nałożenie grzywny w wysokości do 5 tys. zł.
#StopFakeNews
— Główny Urząd Nadzoru Budowlanego (@GUNB_Urzad) April 19, 2023
📢📢📢Do domów obywateli nie wejdą kontrole.
➡️Dane dotyczące efektywności energetycznej będą agregowane przy okazji dobrowolnej, zaplanowanej i zamówionej przez obywatela inwentaryzacji budynku, którą wykonywać będą mogły uprawnione do tego podmioty.@MRiTGOVPL pic.twitter.com/3AO3HmjxAv
Na te rewelacje, szybko zareagował Główny Urząd Nadzoru Budowlanego oraz Minister Waldemar Buda. GUNB zdementował, by Polacy mieliby się bać kontroli. Omawiana sytuacja ma dotyczyć jedynie nieruchomości sprawdzanych w ramach "dobrowolnej, zaplanowanej i zamówionej przez obywatela inwentaryzacji budynku, którą wykonywać będą mogły uprawnione do tego podmioty".
Zdjęcie główne: Alex Simpson on Unsplash