Kwestie podatku reguluje Ustawa o podatkach i opłatach lokalnych z 1991 roku. Jest to podatek lokalny, pobierany przez samorząd gminny. Przedmiotem opodatkowania są grunty, budynki oraz lokale przeznaczone pod działalność gospodarczą.
Wysokość stawki ustalają rady poszczególnych gmin w drodze uchwały. Ale by zapobiec zbyt wysokim podwyżkom lokalnym, ustawa definiuje, że co roku Minister Finansów publikuje obwieszczenie, w którym określa się maksymalne stawki podatków i opłat lokalnych na przyszły rok. Maksymalna stawka jest podwyższana o współczynnik rosnącej inflacji, odnotowany w pierwszym półroczu poprzedniego roku.
W dużej mierze o wysokości podatku od nieruchomości decyduje inflacja. Ale i tak ostateczna decyzja należy do samorządu, ten przecież nie musi uchwalać najwyższej stawki. Ale jak wynika z szacunków HRE Investments, większość gmin miejskich decyduje się właśnie na najwyższy dopuszczalny poziom podatku.
- Jak pokazuje doświadczenie, bardzo często decydują się stosować stawki maksymalne. Wśród największych miast w Polsce na ulgę nie mogą liczyć mieszkańcy m.in. Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Łodzi, Poznania, Szczecina, Bydgoszczy czy Gdańska. W miastach tych zdecydowano już o wykorzystaniu maksymalnych dozwolonych stawek w 2022 roku - wylicza Oskar Sękowski, analityk HRE Investments.
Oczywiście, na mapie Polski znajdują się również miasta, w których podatek jest niższy. Do tej grupy należą takie miejscowości jak Katowice, Białystok, Rzeszów, Toruń, Zielona Góra czy Olsztyn. W najlepszej sytuacji są mieszkańcy Opola, Kielc i Gorzowa Wielkopolskiego. Tutaj Rady miast zaproponowały wszystkie stawki niższe niż te zatwierdzone przez Ministerstwo.
- Najmniej za metr zapłacą mieszkańcy Kielc - w przypadku budynków mieszkalnych danina wyniesie 0,70 zł za metr, a w przypadku gruntów związanych z działalnością gospodarczą 0,91 zł. Nie oznacza to jednak, że zarówno Kielczanie, jak i mieszkańcy pozostałych metropolii nie odczują podwyżek - mniejsze lub większe, ale jednak wszędzie będą - tłumaczy ekspert.