Dla zwykłego Kowalskiego zajmującego się zarabianiem na wynajmie, nie zmieni się praktycznie nic. Lecz ten sposób opodatkowania może wpłynąć na dużych inwestorów instytucjonalnych.
Od stycznia przyszłego roku do tego grona będą też należeć lokale przeznaczone na wynajem mieszkaniowy. Co bardzo istotne, lokale mogą znajdować się różnych budynkach i miastach - liczyć się będzie właściciel.
Podatek wydaje się być nieduży. Wynosi dokładnie 0,42 procent rocznie. Oznacza to, że posiadając taką nieruchomość o wartości 10 milionów złotych podatnik będzie musiał zapłacić 42 tysiące złotych rocznie.
Dysponując portfelem inwestycyjnym o wartości 10 milionów kwota kilkudziesięciu tysięcy nie wydaje się duża, ale jak twierdzą eksperci może być to traktowane jako sygnał na rynku, że tacy inwestorzy nie są mile widziani.
Według ekspertów rynku nieruchomościowego, bardziej od samego podatku boli fakt zmienności rynku. Raz zaskoczeni wprowadzeniem podatku, będą się obawiać podwyższenia jego stawki. Może to ograniczyć działalność apart hoteli bądź prywatnych akademików.
Jedną z różnic między inwestorem a spekulantem jest perspektywa czasowa, w jakiej planują zyski z kapitału. Inwestor myśli długoterminowo i potrzebuje poczucia stabilności. Ministerstwo Finansów swoimi planami zaskakuje uczestników rynku.
- mówi Kuba Karliński, założyciel firmy Magmillon.
Źródło: magmillon