Deweloperzy już znaleźli sposób na limity w programie Bezpieczny kredyt 2 proc. Wystarczy prosta sztuczka

Program Bezpieczny kredyt 2 proc. cieszy się niesamowitą popularnością. Maksymalna kwota, jaką można otrzymać, to pół miliona złotych w przypadku singla bądź singielki oraz 600 tys. zł dla małżeństw bądź rodzin z dziećmi. A gdybyśmy chcieli więcej? Jak się okazuje, jest na to sposób.

W przypadku omawianego programu dopuszczalny jest jeszcze dodatkowo wkład własny, ten jednak jest ograniczony do kwoty 200 tys. zł. Oznacza to, że teoretycznie maksymalna cena nieruchomości, którą możemy w ten sposób nabyć to 700 tys. zł w przypadku singla/singielki bądź 800 tys. zł w przypadku małżeństw i osób wychowujących dzieci. Ale niektórzy deweloperzy już znaleźli sposób na to ograniczenie.

Tanio to już było

Limity w Bezpiecznym kredycie 2 proc. zostały wprowadzone, by "nie wspierać bogatych", tak przynajmniej mówił minister Waldemar Buda, szef resortu rozwoju i technologii. Problem polega na tym, że nawet wspomniane 800 tys. zł umożliwia w największych miastach Polski zakup tylko niewielkiego mieszkania. 

Ceny rosną nie tylko ze względu na duży popyt. Z każdym dniem zmniejsza się liczba atrakcyjnych cenowo lokali, ponieważ są szybko wykupowane. W wielu dzielnicach zostały już w zasadzie same najbardziej prestiżowe oferty, za które niestety trzeba zapłacić więcej. Taką reakcję widać w średnich cenach mieszkań. 

 

Według portalu Domiporta.pl średnia cena mieszkania dwupokojowego z rynku pierwotnego w Warszawie to wydatek rzędu 639 tys. zł, a trzypokojowego 925 tys. zł. W Krakowie jest to odpowiednio 486 tys. zł i  701 tys. zł, a w Gdańsku 594 tys. zł i 802 tys. zł. Jeszcze drożej jest na rynku wtórnym. W stolicy za mieszkanie dwupokojowe z rynku wtórnego trzeba zapłacić średnio 742 tys. zł i ponad milion zł za trzypokojowe. 

Jest sposób

W wielu przypadkach dostępne limity kwoty nie będą wystarczające, by móc kupić wymarzoną nieruchomość. Ale deweloperzy znaleźli już sztuczkę, by móc zaoferować klientom finansowanie całej nieruchomości, nawet powyżej dopuszczalnych limitów, a rozwiązanie jest niezwykle proste. 

Jak podaje serwis wiadomosci.radiozet.pl sprzedający rozbijają ostateczną kwotę na dwie części. Pierwsza połowa jest zaniżona do wymogów Bezpiecznego kredytu 2 proc., tak by nie było problemów z uzyskaniem finansowania. Natomiast pozostała część, czyli kwota wykraczająca poza przyjęte limity, jest dopłacana w ramach umowy np. jako "prace dodatkowe" bądź "zmiany lokatorskie". 

 

Ale tutaj warto ostrzec wszystkich kupujących. O ile do samego procesu kredytowego trudno się będzie komukolwiek "przyczepić" i udowodnić działanie niezgodne z przewidzianą ustawą, to narażamy się przy okazji problemy w przypadku roszczeń.

 

- W akcie notarialnym [klient] ma wpisaną określoną kwotę. Pozostałą część ma dopłacić np. za określone prace i w sposób, w jaki umówi się z deweloperem. Załóżmy, że klient zdecyduje się np. na wyburzenie ścian lub inne usługi związane z wykończeniem mieszkania. Pojawia się jednak pytanie, czy wydane w ten sposób pieniądze będą potwierdzone jakimś dokumentem. Może mieć to znaczenie, jeśli będziemy mieć potem jakieś roszczenia w stosunku do dewelopera - wyjaśnił w Radiu Zet Tomasz Błeszyński, ekspert rynku nieruchomości.

 

Źródło: Kara Eads on Unsplash