Dzicy lokatorzy w Lublinie zajmują lokale, w których ktoś już mieszka. "Z podobnym przypadkiem nie mieliśmy do czynienia."

Dzicy lokatorzy to problem nie tylko osób prywatnych, wynajmujących mieszkania lub domy. Kłopoty z tego typu osobami mają też gminy zarządzające lokalami komunalnymi. W Lublinie doszło do niespotykanej wcześniej sytuacji - dzicy lokatorzy zajęli mieszkania, które ktoś już zajmuje. Jedna zażądała, by... naliczyć jej czynsz.

Lublin zmaga się z falą aktywności dzikich lokatorów. Do tej pory zajmowali ok. 40 lokali więcej. Tym razem jednak posunęli się do zachowań, z którymi urzędnicy stykają się po raz pierwszy - zajęli już zajęte mieszkania.

Dzicy lokatorzy w Lublinie wprowadzają się nawet do zajętych mieszkań.

- Sytuacja jest naprawdę kuriozalna. Z podobnym przypadkiem nie mieliśmy nigdy do czynienia. A tymczasem ostatnio odnotowaliśmy aż trzy takie sytuacje - stwierdza Łukasz Bilik, rzecznik Zarządu Nieruchomości Komunalnych cytowany przez "Kurier Lubelski".

Znalazłem mieszkanie, znalazłem dom. Znalazłem serwis, na którym są.

 

Nieuczciwi lokatorzy wykorzystali fakt, że we lokalach w danej chwili nikt akurat nie przebywał.

- We wspomnianych lokalizacjach doszło do włamania do lokalu podczas nieobecności najemców, usunięcia ruchomości i przedmiotów i zajęcia lokalu przez osoby nieuprawnione – wyjaśnia rzecznik.

Wprowadził się na dziko, zażądał, by naliczyć mu czynsz

Dodaje, że jeden z dzikich lokatorów zażądał nawet tytułu do nieprawnie zajętego lokalu i poprosił o naliczenie czynszu.

Władze Lublina przyznają, że często jedynym sposobem na pozbycie się dzikiego lokatora jest uzyskanie nakazu eksmisji. To jednak trwa, a w tym czasie "mieszkaniowy pirat" zajmuje lokal, za który nie płaci. Nielegalni lokatorzy liczą na to, że sądy w nakazie eksmisji przyznają im tytuł do lokalu socjalnego. Nie zawsze się tak jednak dzieje.

Dzicy lokatorzy zajmują lokal? Właściciel może mieć związane ręce

O tym jak wielkim problemem mogą być dzicy lokatorzy, pisaliśmy w lipcu. Portal wszczecinie.pl opisał wówczas historię pani Ewy, która wynajęła swój dom pewnej rodzinie jesienią 2018 roku. 

Zobacz wideo Mieszkania potanieją przez koronawirusa? "To będą minimalne korekty"
 

Lokatorzy należności przestali uiszczać rok później. Należność z tego tytułu sięgnęły już 37 tysięcy złotych. Właścicielka nieruchomości, straciła zupełnie kontakt z lokatorami, którzy nie odbierają telefonu i nie odpowiadają na wiadomości.

Pani Ewa, podobnie jak każdy inny właściciel nieruchomości znajdujący się w takiej sytuacji,  nie może jednak wtargnąć do swojej nieruchomości. Lokatorzy mogą oskarżyć taką osobę o naruszanie miru domowego. By legalnie usunąć niechcianych lokatorów, właściciel musi najpierw wypowiedzieć umowę najmu, wyznaczyć termin opuszczenia lokalu i złożyć pozew o eksmisję. Taki proces może się jednak ciągnąć latami.