Historię opisuje dokładniej serwis Superbiz.se.pl. Kobieta chciała pozostać anonimowa, stąd brak dokładniejszych danych. Wiadomo, jednak, że planowała kupić jedynie dom z działką w miejscowości Sparks. Ale przez błąd urzędnika, została właścicielką 86 domów.
Sytuacja jest efektem niewielkiej literówki, jakiej się dopuścił urzędnik u asesora notarialnego firmy Westminster Title. Pracownik najprawdopodobniej przekopiował opis prawny dokonanego wcześniej transferu, by zaoszczędzić na czasie, co miało dla firmy deweloperskiej opłakane skutki. W jednej chwili kobieta stała się właścicielką całego osiedla o wartości ok. 50 mln dolarów, czyli ok. 236 mln złotych.
Błąd wykryto dopiero po kilku dniach. To rodziło konkretne komplikacje, ponieważ kobieta mogła odmówić zwrotu nieruchomości. Wówczas rzecz jasna czekałaby ją batalia sądowa z deweloperem. Trwałaby lata, a koszty sądowe obciążyłyby obie strony.
Na szczęście dla dewelopera, kobieta zgodziła się zwrócić nabyte nieruchomości. Oczywiście, nie można mieć pewności, czy deweloper nie zaproponował godziwego zadośćuczynienia kobiecie za cenny zwrot. Tego jednak nie były w stanie ustalić lokalne media, ponieważ właścicielka nieruchomości odmówiła wszelkich komentarzy i prosiła o anonimowość.
Co ciekawe, sami przedstawiciele dewelopera przyznali, że omawiany błąd, choć działający na wyobraźnię, zdarza się całkiem często. Wszystko z powodu urzędniczego pośpiechu. Wielu pracowników kancelarii po prostu kopiuje wcześniej przygotowane formułki i nie sprawdza brzmienia dokumentów przed ich wręczeniem do podpisu.
Zdjęcie główne: wikipedia / Famartin