Ceny spadają niczym liście. Przedwczesna jesień na rynku nieruchomości

Czy możemy mówić już o załamaniu na rynku nieruchomości? Kolejne sygnały jasno dowodzą, że ceny spadają. I to zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Możliwe jednak, że spadek cen się pogłębi. Polacy niemal nie kupują już bowiem mieszkań na kredyt. Zakup za gotówkę również jest znacznie mniej popularny. Silniki, które rozgrzewały polski rynek nieruchomości, tracą obroty. 

Rynek nieruchomości przez ostatnie lata przyzwyczaił nas do nieustannych wzrostów. Pojawiają się jednak kolejne sygnały, które dowodzą tego, że najlepsze czasy mamy już za sobą. Z jednej strony deweloperzy odnotowują załamanie sprzedaży, z drugiej zaś widoczny jest spadek cen mieszkań. 

 

Ogólne odczucia potwierdzają twarde dane. Eksperci Expandera przeanalizowali blisko 37 tys. internetowych ofert sprzedaży nieruchomości. Spadki odnotowano zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Jeszcze większe wrażenie robi liczba miast, które dotknęła redukcja. Spośród 17 analizowanych aglomeracji niższe ceny widoczne są w aż 11.

 

Jedyne, co może być pocieszające dla właścicieli nieruchomości, to że w wielu przypadkach (Rzeszowie, Katowicach, Wrocławiu, Krakowie, Warszawie, Gdyni) spadki mają - w porównaniu czerwca do maja br. - charakter 1-2 -procentowy. Są jednak i miasta, gdzie ceny spadły bardzo wyraźnie. W Częstochowie są niższe o 10 proc., w Sosnowcu o 7 proc., a w Gdańsku o 4 proc. 

 

Nieco inny obraz rynku nieruchomości wyłania się z porównania obecnych danych do danych z czerwca zeszłego roku. W tym ujęciu wciąż widoczne są wzrosty. I to wysokie, bo sięgające od 6 do aż 21 proc. To najlepszy dowód na to, że gdyby nie lata nieustannych wzrostów, właściciele nieruchomości byliby w tarapatach. Nie da się jednak ukryć, że kto ze sprzedażą nieruchomości zwlekał, teraz zaczyna tracić. 

 

Gdyby nie lata wzrostów, byłoby krucho

Skąd ten ruch w dół? Eksperci od rynku nieruchomości nie mają wątpliwości, że popyt  spada z uwagi na ogólne uwarunkowania. Z jednej strony wysokie stopy procentowe zniechęcają do zaciągania kredytu, z drugiej zaś Polaków blokuje niska zdolność kredytowa. Przeciętny Kowalski musi mieć kieszenie wypchane gotówką, by móc kupić mieszkanie nawet na kredyt.

 

Najnowsze statystyki biura informacji kredytowej potwierdzają tę tezę. Spadek zainteresowania kredytami mieszkaniowymi - w ujęciu miesięcznym i rocznym - jest olbrzymi. Polacy złożyli bowiem w porównaniu do roku ubiegłego o około 70 proc. mniej aplikacji. A w porównaniu z poprzednim miesiącem spadek wynosi ok. 30 proc. 

 

Deweloperzy szykują się na zimę w nieruchomościach

Spadki dostrzegają też deweloperzy, o czym mówią otwarcie. - Z danych PZFD (Polskiego Związku Firm Deweloperskich) wynika, że w tym roku liczba rozpoczętych budów mieszkań jest niższa o jedną czwartą w porównaniu z ubiegłym rokiem. Deweloperzy spodziewają się jednak, że w ujęciu rocznym spadek sięgnie nawet ponad 40 proc. - informuje Konrad Płochocki, wiceprezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich cytowany przez Money. 

 

Polski rynek nieruchomości był rozgrzany nie tylko dzięki szerokiemu strumieniowi kredytów mieszkaniowych, które przez ostatnie lata płynęły z banków. Spora część zakupów była finansowana gotówką.  Według analityków rynku i to źródło jednak wysycha. - Coraz więcej osób, które posiadają gotówkę, nie spieszy się z jej wydawaniem na nieruchomości, wolą korzystać z obligacji i wyżej oprocentowanych depozytów - mówi Tomasz Narkun, analityk rynku nieruchomości.

 

Co dalej? To zależy od tego, czy sytuacja geopolityczna jeszcze bardziej się skomplikuje. Polacy jak na razie bardziej niż o zakup mieszkania martwią się kosztami ogrzewania, rosnącymi cenami żywności, innych produktów czy usług. W obliczu niekorzystnych warunków kredytowych zakup mieszkania zaczyna schodzić na dalszy plan.