W ciągu ostatnich tygodni media obiegła wiadomość o możliwości zbierania darmowego chrustu w lasach. Szybko okazało się, że nigdy darmowy nie był, a wynoszenie drewna z lasu bez pozwolenia i odpowiednich opłat może narazić nas na karę. Niektóre nadleśnictwa odnotowały tak duży wzrost zainteresowania tzw. gałęziówką - bo tak nazywa się formalnie surowiec potocznie zwany chrustem - że wprowadzono limity. Wszystko przez niskie ceny.
Eksperci przestrzegają jednak przed zbyt pochopnym korzystaniem z zamienników węgla. - To jest takie łatanie problemów tymczasowymi rozwiązaniami, typu zbieranie gałęzi w lesie. Jestem przekonany, że tej jesieni, jak zaczniemy palić mokrym drewnem, zbieranym teraz, to w mniejszych miejscowościach powietrze będzie fatalne - powiedział w programie "Money. To się Liczy" Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego.
Ekspert skrytykował też politykę rządu związaną z dopłatami do kotłów. - Z jednej strony mamy dobre rozwiązanie, czyli likwidację dopłat do kotłów węglowych, z drugiej strony dopłacamy do węgla. Ale już nie do pelletu, który jest znacznie bardziej ekologiczny. Ten, który ma kopciucha, dostanie dopłatę do węgla, a ten, kto zainwestował w kocioł pelletowy, nic nie dostanie - dodał.
Podobnego zdania są inni specjaliści. - Drewno ścięte dziś w lasach nie nadaje się do spalenia, bo zawiera dużo wilgoci. Jeśli wrzucimy je do pieca, to wyemitujemy duże ilości szkodliwych pyłów - mówią w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Większość Polaków korzysta z ogrzewania gazowego lub ciepła systemowego, nie oznacza to jednak, że nie ma zapotrzebowania na węgiel, bo ponad 45 proc. gospodarstw domowych wciąż wykorzystuje kotły na paliwo stałe. W tej grupie aż 54 proc. osób korzysta z węgla, pellet ma znacznie mniejszą popularność, wykorzystuje go bowiem zaledwie 17 proc. badanych.
Nic więc dziwnego, że informacja o darmowym chruście spotkała się ze sporym zainteresowaniem. Wynoszenie drewna z lasu nie może jednak odbyć się bez udziału leśniczego. To on musi zmierzyć zarówno grubość gałęzi jak i ogólną objętość drewna.
Dlaczego zainteresowanie drewnem z lasu jest tak duże? Chodzi o koszty. Gałęziówka, czyli wycięte podczas prac czy po prostu wyłamane przez wiatr gałęzie, kosztują zaledwie 30-35 zł za metr. Cena drewna opałowego sięga natomiast 200 zł.
Warto pamiętać o tym, że palenie w piecu "czym popadnie" może być kosztowne. Straż miejska ma bowiem uprawnienia, by sprawdzać paleniska w domach. Mandat za spalanie np. odpadów wynieść może nawet 500 zł. W skrajnych wypadkach sprawa może trafić do sądu, który może nałożyć znacznie surowszą, bo wynoszącą nawet 5000 zł karę.