Kiedyś do społeczności przyjmowano nowych po naradzie. I to powinno wrócić. Dzisiaj ludzie wybierają sobie wieś i po prostu wprowadzając w ogóle nie myśląc, że tym samym zagarnęli kawał przestrzeni do życia mieszkańcom, do tej pory dostępnych do spacerów czy zabawy dzieci. Potem płacz, że sąsiedzi niefajni. W ogóle nie przyjdzie takiemu do głowy, że tym ludziom coś zabrał. Jeszcze nie chce sie dostosować, kury mu śmierdzą, wszczyna awantury. Moja wieś zaczęla sie tak zmieniać. Chciałabym dawnej, swojskiej, niestety przyłażą nowości bez proszenia i jeszcze jakies agro urządzają. Ja mam znosić tłumy gości-a wolę spokój, by sąsiad zarabiał kosztem mojego zabranego spokoju. Wsie kameralne chcą takie pozostać. A wy przychodzicie i niszczycie tym ludziom miejsce do życia. Nikt obcych nowych nie chce, chce sie czuć jak w domu, między swoimi. Jeszcze zagarniane są tereny np. z dostępem do jeziora. Przeciez to powinno byc zakazane. Budownictwo jednorodzinne po prostu zdewastuje nam dziką przyrode. Z nią trzeba się podzielic, a nie kolejne powierzchnie zalewać betonem. Chcę by w Polsce zaczęto pilnowac i spójności, i ROZMIARÓW osad ludzkich. Bo jak mieszkam na wsi- to chcę dalej w niej mieszkac, a nie za chwilę obudzić się w mieście. Druga sprawa-spójność. Idzie nowobogacki i stawia willę wśród lepianek. Jak to wygląda? Pomijam juz aspekt moralny takiego zachowania. Kiedy urodziłam zdrowe dziecko, nie lecę się chwalic koleżance, która właśnie poroniła. Ta sama kultura powinna być w osiedlaniu się- nie idę w biedotę wystawne wille stawiać.