To już trzecie podejście do ułatwienia budowy domów Polakom. Tym razem się uda?

Minister Rozwoju i Technologii na konferencji zapowiedział kolejne ułatwienia dla budujących domy jednorodzinne. To będzie trzecie podejście rządów w trakcie ostatnich 7 lat do tego, by to ułatwić. Czy kolejna reforma sprawi, że Polacy zapomną o mozolnym i kosztownym pozwoleniu na budowę?

Szef resortu zapowiedział rozszerzenie budowy w uproszczonej procedurze domów jednorodzinnych. I to bez limitów powierzchni użytkowej. Ponadto każdy zainteresowany otrzyma pakiet 70 gotowych projektów domów jednorodzinnych do pobrania za darmo. 

Praktycznie bez ograniczeń

W styczniu br. roku weszła w życie możliwość budowania domów jednorodzinnych do 70 m2 bez konieczności pozwolenia na budowę. Tzw. dom bez formalności. Polacy... nie rzucili się na to rozwiązanie.

 

Przez pierwsze pięć miesięcy działania programu, na tę formę budowy domów zdecydowało się jedynie 250 chętnych. Czy to niewiele? Tylko w styczniu 2022 roku inwestorzy indywidualni uzyskali 6,5 tys. pozwoleń na budowę - według GUS. Różnica jest ogromna. 

Być może brak dużego sukcesu skłonił rządzących do jeszcze większej liberalizacji przepisów budowlanych. A nowy pomysł zakłada likwidację pozwoleń na budowę domów jednorodzinnych bez ograniczenia powierzchni

 

- To rozwiązanie jest adresowane zarówno do osób indywidualnych jak również do małżeństw i rodzin z dziećmi, czyli do każdej osoby, która posiada własną działkę - tłumaczył na konferencji prasowej minister rozwoju i technologii, Waldemar Buda. 

 

Zapowiedziane zmiany miałyby wejść w życie na początku 2023 roku. Inwestor będzie musiał jedynie złożyć zgłoszenie na podstawie projektu z obowiązkowym kierownikiem budowy i z bardzo uproszczoną procedurą odbioru. Kierownik budowy osobiście miałby potwierdzać gotowość do zamieszkania. 

Trzecie podejście do liberalizacji przepisów

Niewielu pamięta, że pierwotne ułatwienia dotyczące budowy domów bez pozwolenia wprowdził w 2015 roku rząd PO-PSL. Ówczesna nowelizacja prawa budowlanego została wprowadzona w czerwcu 2015 roku i zakładała możliwość budowy domu na zgłoszenie.

 

Problem polega na tym, że Polacy nie ufają urzędnikom. W przypadku obu ścieżek dostarcza się bardzo podobną liczbę dokumentów. Rysunki architektoniczne, szczegóły instalacji. Ale w przypadku pozwolenia na budowę przeprowadza się urzędnicze postępowanie, a cały proces kończy się uzyskaniem decyzji administracyjnej. Jest to wiążący dokument. 

 

W razie zarzutu samowoli budowlanej bądź innego oskarżenia inwestorzy mogą się posiłkować decyzją. W przypadku zgłoszenia go nie mają. Oczywiście, w przypadku zgłoszenia budowy można prosić o zaświadczenie o przyjęciu zgłoszenia bez sprzeciwu, ale nie wszyscy inwestorzy o tym wiedzą. Budowa domu jest najczęściej największą inwestycją w życiu rodziny i nie ma się czemu dziwić, że budujący chcą się maksymalnie zabezpieczyć na wypadek ingerencji państwa. 

 

Czy nowy pomysł resortu może coś w tej sprawie zmienić? Owszem. Całkowita rezygnacja z pozwolenia na budowę domu jednorodzinnego sprawi, że wszyscy inwestorzy będą zmuszeni korzystać z ułatwionej ścieżki administracyjnej.

 

Przed resortem jednak teraz ogromne wyzwanie w odpowiednim przygotowaniu przepisów. Ponieważ obecna możliwość budowy domu oparta na zgłoszeniu utrudnia inwestorom np. ubezpieczenie domu bądź jego późniejszą sprzedaż. Jeżeli te problemy w ramach konsultacji społecznych rozwiążę, polski rynek budowy domów jednorodzinnych czeka prawdziwa rewolucja. 

 

Zdjęcie główne: MRiT