Niedawno do Ministerstwa Zdrowia wpłynęła petycja z prośbą o wprowadzenie zakazu palenia papierosów w budynkach mieszkalnych wielorodzinnych. Autorka skarżyła się, że sąsiadka pali na balkonie "całe dnie i noce", a dym przedostaje się do jej mieszkania.
"Jak mam uciec z mieszkania? Jak przewietrzyć w czasie upału? Jak wysuszyć pranie? Jak na tym balkonie ma przebywać moje dziecko?" - pytała zdesperowana kobieta w petycji.
Ministerstwo Zdrowia w odpowiedzi powołało się na ustawę o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych. Zgodnie z nią zakaz palenia obejmuje m.in. zakłady opieki zdrowotnej, placówki oświatowe, uczelnie, zakłady pracy, lokale gastronomiczne czy środki transportu publicznego.
Resort stwierdził jednak, że "mieszkania, domu mieszkalnego (również wielorodzinnego) nie można zaliczyć do przestrzeni publicznej ze względu na funkcję, do której należy m.in. ochrona prywatności". Tym samym dał do zrozumienia, że nie ma podstaw do wprowadzenia ogólnokrajowego zakazu palenia na balkonach.
Ministerstwo zasugerowało, że ewentualny zakaz palenia w częściach wspólnych budynków wielorodzinnych (np. na klatkach schodowych) mógłby zostać wprowadzony na podstawie lokalnych regulaminów porządkowych uchwalanych przez samorządy mieszkańców czy władze spółdzielni. Nie rozwiązuje to jednak problemu palenia na prywatnych balkonach.
Sprawa palenia na balkonach była też przedmiotem interpelacji poselskiej skierowanej do Ministerstwa Sprawiedliwości. Gabriela Lenartowicz, posłanka Koalicji Obywatelskiej argumentowała, że "prawo do życia w środowisku wolnym od dymu tytoniowego powinno być ważniejsze niż wolność palenia na własnym balkonie".
Resort sprawiedliwości również powołał się na obowiązujące przepisy, stwierdzając, że balkony i tarasy budynków wielorodzinnych nie są objęte ustawowym zakazem palenia. Nie ma też doniesień o planach legislacyjnych w tej kwestii.
Opinia prawnika - możliwości w prawie cywilnym
Pomimo braku konkretnych przepisów zakazujących palenia na balkonach, adwokat Andrzej Urbański wskazuje na możliwości prawne dla osób, którym przeszkadza dym papierosowy sąsiadów.
"Dym papierosowy jest bez wątpienia szkodliwy. Ponadto bycie narażonym na nieustanne narażenie z powodu tego dymu jest - w rozumieniu prawa cywilnego - działaniem bezprawnym" - twierdzi mecenas Urbański.
Prawnik wskazuje na dwa potencjalne narzędzia w prawie cywilnym:
1. Bezprawne immisje - naruszenie własności nie bezpośrednio, a poprzez dym, hałas czy zapach.
2. Naruszenie dóbr osobistych - w tym przypadku prawa do oddychania czystym powietrzem i ochrony zdrowia.
"Jeżeli palenie przybiera charakter uciążliwy dla sąsiada, takiemu sąsiadowi przysługuje ochrona na gruncie prawa cywilnego. Bądź w oparciu o przepis o immisjach, bądź o przepisy o ochronie dóbr osobistych" - wyjaśnia adwokat.
Urbański powołuje się na art. 144 Kodeksu cywilnego, który mówi, że właściciel nieruchomości powinien powstrzymywać się od działań zakłócających korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę.
Droga sądowa jako ostateczność
Urbański podkreśla, że skorzystanie z ochrony prawnej wymaga wytoczenia powództwa. Konieczne jest też udowodnienie faktu naruszenia, co może wymagać konsultacji z prawnikiem odnośnie sposobów wykazania uciążliwości.
Choć sprawy cywilne dotyczące hałasu zdarzają się w praktyce sądowej, prawnik przyznaje, że nie zetknął się jeszcze ze sprawą cywilną dotyczącą dymu tytoniowego. Nie wyklucza jednak takiej możliwości.