W Lublinie powstało nowe osiedle mieszkaniowe, które z racji atrakcyjnego położenia i nowowczesnego projektu uchodzi za jedno z droższych. Niestety, mieszkańcy, którzy nie zdecydowali się zainwestować w parking podziemny, borykają się dziś z brakiem darmowych miejsc parkingowych na skutek wprowadzenia parkometrów. Działania właściciela terenu spotkały się z pewnym oporem, bo niedogodności związane z płaceniem za wcześniej darmowe parkowanie są postrzegane jako obciążenie
Osiedle ma podziemny garaż, wielu mieszkańców zdecydowało się jednak zrezygnować z miejsca z powodu oszczędności. Teraz jednak właściciel terenu zainstalował parkometry na terenie bezpośrednio przed blokami.
Właściciel terenu może zainstalować parkometry - prawo tego nie zabrania. Część mieszkańców nie kryje jednak rozczarowania. Są i tacy, którzy nie żałują, że miejsce w garażu jednak wykupili. - Mnie kosztowało 25 tys. złotych. Ale nie każdy z lokatorów zdecydował się na taki krok - mówi jeden z mieszkańców cytowany przez "Dziennik Wschodni". Inny przekonuje, że podziemny parking nie był niezbędny, bo parkowanie przed blokami było bezpłatne.
Rozczarowane są też pracujący w biurach znajdujących się w budynku. Postawienie parkometrów wymiernie zmniejsza ich dochody. Tygodniowy koszt miejsca postojowego wynosi bowiem 45 zł.
Sprawa jest o tyle dotkliwa, że wraz z rosnącą liczbą samochodów w mieście rośnie też liczba kierowców walczących o miejsce. A tych wokół nowego osiedla brak. Zdaniem niektórych mieszkańców problemy z parkowaniem powinny być uwzględnione już na etapie wydawania pozwolenia na budowę.
Stawianie parkometrów zostało uznane za kontrowersyjne, jednak wiadomo, że jest to legalne w świetle obowiązujących w Polsce przepisów. Inne miasta borykają się z podobnymi problemami. Tymczasem deweloperzy mają budować nowe bloki nawet bez przydzielonych miejsc parkingowych, mogą one też być przydzielone w znacznej odległości od budynku. W czerwcu zmieniły się bowiem przepisy w tym zakresie. Tymczasem w Polsce na 1000 mieszkańców przypada ok. 750 samochodów. W wielu polskich miastach wskaźnik jest wyższy niż w europejskich stolicach. Dla przykładu w Berlinie na 1000 mieszkańców przypada ok. 300 pojazdów, w Wiedniu 350, a w Krakowie jest to blisko 700 samochodów.
Na razie mieszkańcy osiedla liczą na to, że właściciel terenu zaproponuje wyjście z sytuacji. Nie wiadomo, czy jednak problem zostanie rozwiązany i czy mieszkańcy będą w stanie zapewnić sobie parking, którego potrzebują - właściciel terenu nie skomentował jeszcze sprawy.