Estonia to jeden z krajów nadbałtyckich, który reaguje najbardziej skrajnie na agresję Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Od samego początku konfliktu wspiera wszystkie proponowane przez UE sankcje oraz samodzielnie decyduje się na wiele ograniczeń dla obywateli Rosji. Tym razem na cel wzięto nieruchomości.
Rosjanie od kilku tygodni nie mają prawa wjazdu na terytorium Estonii, a teraz mogą również stracić posiadane tam nieruchomości. I mowa o przejęciu nieruchomości, a nie zamrożeniu majątku. Estończycy mają zamiar zabierać nieruchomości należące do Rosjan, a które znajdują się na terytorium Estonii.
Według informacji podanych przez serwis wnp.pl, prace nad stosowną ustawą wywłaszczeniową obywateli rosyjskich są we wstępnej fazie uzgodnień w estońskim Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Póki co, efekty tych prac mają przez najbliższe miesiące nie trafiać do opinii publicznej. Ograniczenia do nabywania nieruchomości na terenie Estonii miałyby dotyczyć każdego nabywcy spoza Unii Europejskiej.
Wbrew pozorom sprawa nie jest błaha. W Estonii mieszka zaledwie 1,3 mln osób, a samych nieruchomości należących do Rosjan jest 41 tys. Udział tych nieruchomości w pełnej liczbie mieszkań i zabudowań kraju jest więc całkiem pokaźny. Co więcej, jak przekazał w oświadczeniu Veiko Kommusaar, podsekretarz w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Estonii, wiele z tych nieruchomości znajduje się w ważnych dla bezpieczeństwa kraju miejscach. To między innymi obszary na granicy Estonia - Federacja Rosyjska, czy okolice przy infrastrukturze wojskowej.
Jakiego argumentu chce użyć rząd w Tallinnie, by przejąć wspomniane nieruchomości? Nie jest tajemnicą, że od kilku tygodni Rosjanie mają całkowity zakaz wjazdu na teren Estonii. To oznacza, że ich dostęp do mieszkań i domów jest niemożliwy. Brak opieki właścicielskiej nad nieruchomością prowadzi do wniosku, że wspomniane nieruchomości są po prostu opuszczone. A zgodnie z estońskim prawem, opuszczone nieruchomości może przejąć państwo.
Zdjęcie główne: wikipedia / Ralf Roletschek