Chiński deweloper - Evergrande - ogłosił, że nie jest w stanie terminowo regulować swoich należności. Pod koniec sierpnia 2021 ujawniono, że łączne zobowiązania Evergrande na 30 czerwca br. wynosiły 305 miliardów dolarów. To nie wszystko, co zostawi po sobie upadła spółka.
W ostatni piątek Bank Ludowy Chin oświadczył, że Evergrande źle zarządzała swoją działalnością deweloperską. Zdaniem Zou Lana, dyrektora departamentu ds. rynków finansowych w chińskim banku centralnym, spółka "ślepo dywersyfikowała i rozszerzała działalność" i "nie działała zgodnie ze zmianami na rynku".
Zdaniem Zou to właśnie megalomania i podążanie za pieniądzem spowodowało, że Evergrande budował bezrefleksyjnie coraz więcej budynków. Takie działanie doprowadziło do powstawania słynnych "miast duchów" o których pisaliśmy niejednokrotnie na łamach serwisu Domiporta.pl.
Budowa całych miast, w których mieszka zaledwie ułamek mieszkańców, wbrew pozorom nie była pomyłką. Chińskie władze zaplanowały eksodus ponad 300 mln rodaków z terenów wiejskich do miast. By tego dokonać, postanowiono najpierw wybudować miasta, a dopiero później je zasiedlić. Ten proces cały czas trwa, ale Evergrande skończyły się pieniądze. Tymczasem Chińczyków, których byłoby stać na nowe mieszkanie w jednym z miast, nie przybywa tak szybko, jak planowano.
Jeżeli Evergrande naprawdę zbankrutuje, to zostawi po sobie 305 miliardów dolarów długów. Ale to nie wszystko. Ponieważ nadal zostają niesprzedane nikomu mieszkania, które zostały już wybudowane. Ile ich jest? Według Capital Economics nawet 30 milionów. A to nie koniec problemów.
Kolejne 100 milionów mieszkań jest sprzedanych, ale nikt w nich nigdy nie zamieszkał. Problematyczne mogą się też okazać mieszkania sprzedane przez Evergrande (ok. 90 proc. nieruchomości w Chinach jest kupowanych na etapie budowy), ale jeszcze nieukończone. Takich ma być "jedynie" ok. 200 tysięcy. Mało? Dla porównania. W rekordowym pod względem liczby oddanych do użytkowania mieszkań w Polsce 2020 roku na rynek trafiło aż 220 tys. lokali.
Zdjęcie główne: Cory Doctorow (flickr.com)