Zakaz sprzedaży ziemi osobom zagranicznym inwestorom - tak to się robi w Nowej Zelandii

Nowa Zelandia od wielu lat zmaga się z problemem mieszkaniowym. Nowo tworzony rząd kraju zdecydował się z ograniczyć handel ziemią z osobom z zagranicy.

Kierowany przez Jacindę Arden rząd w Wellington stara się ograniczyć problem braku mieszkań i domów dla obywateli Nowe Zelandii. Według wyliczeń ANZ Banku, na który powołuje się Rzeczposolita brakuje już 60 tysięcy jednostek mieszkalnych. Co w porównaniu do ilości mieszkańców (4,5 miliona obywateli) jest palącym problemem. 

Ograniczyć sprzedaż Chinom

Ale pomoc obywatelom w problemie mieszkaniowym nie jest jedynym powodem takiego działania. Bardzo ważnym aspektem jest także ograniczenie sprzedaży gruntu inwestorom z Chin, którzy dokonują coraz więcej transakcji. 

Duże zainteresowanie chińskich inwestorów oraz niewielka ilość mieszkań powoduje wysoką cenę nieruchomości dla prywatnych klientów. Sytuację w kraju utrudniają również niskie stopy procentowe oraz stosunkowa duża imigracja. 

Ograniczenia handlu gruntem

Zakaz sprzedaży jest jednak ograniczony. Ziemię będzie mógł nabyć stały rezydent. Jednak z pewnością jest to pewne utrudnienie dla zagranicznych inwestorów. Ceny być może lekko wyhamują dla dobra mieszkańców. Warto przypomnieć, że kwoty nieruchomości i gruntów w kraju na drugiej półkuli rosną praktycznie od kryzysu finansowego w 2008. Sytuacja przypomina tą z sąsiedniej Australii gdzie problem mieszkaniowy jest największy w historii.

Źródło: rp.pl