Niemal połowa ankietowanych pośredników uważa, że w tej sytuacji należy się spodziewać wzrostu cen tego typu nieruchomości. Równocześnie blisko 70 proc. pośredników twierdzi, że większe mieszkania i domy najpewniej jeszcze potanieją.
"Ich ceny z pewnością są na zbyt wysokim poziomie w stosunku do realnego (popartego finansową zdolnością) popytu. O kredyty zapewne dużo łatwiej w najbliższym czasie nie będzie" - komentuje wyniki ankiety PFRN.
Wynika z niej jeszcze, że blisko 70 proc. pośredników potwierdziło, iż transakcji było mniej niż w ubiegłym roku. W największym dołku jest Warszawa. Niektórzy stołeczni pośrednicy oceniają spadek liczby transakcji na 50-90 proc. Są jednak i tacy, np. w Świnoujściu, którzy chwalą się większą niż w ubiegłym roku liczbą zawartych umów. Do poprawy koniunktury w niektórych miastach zdaniem pośredników przyczynił się rządowy program "Rodzina na swoim", który zakłada pomoc państwa w spłacie kredytu mieszkaniowego (budżet dopłaca przez osiem lat mniej więcej połowę odsetek). Dwie trzecie pośredników twierdzi, że ten program "ożywił rynek mieszkaniowy, zwiększając liczbę transakcji i hamując wzrost cen lub je stabilizując".
Ponadto 60 proc. pośredników biorących udział w sondzie sygnalizuje zainteresowanie przede wszystkim gruntami budowlanymi.
Więcej na ten temat w blogu Marka Wielgi