W 2020 roku oddano do użytkowania rekordowe 220 tys. nowych mieszkań (w tym samym czasie kilka tysięcy wyburzono), a samych obywateli jest coraz mniej. Mimo to Polska nadal jest w ogonie Europy pod względem przestrzeni do życia.
Wydawać by się mogło, że kryzys mieszkaniowy Polski nie dotyczy. Póki co, rokrocznie buduje się coraz więcej mieszkań. Liczba obywateli natomiast spada (w porównaniu z poprzednim rokiem liczba ludności w Polsce zmniejszyła się o 117 563 osoby). Co by oznaczało, że liczba (oraz powierzchnia) mieszkań nad Wisłą powinna tylko rosnąć. Niestety, tak się nie dzieje.
Przeciętna powierzchnia użytkowa mieszkania na jedną osobę w Polsce wynosi obecnie jedynie 27,4 m2, przy średniej europejskiej wynoszącej aż 42,56 m2. Pod tym względem gorzej jest jedynie na Słowacji.
Niestety, mimo że dużo mieszkań powstaje, a liczba Polaków spada, to nie przekłada się to na spektakularne wyniki polepszania się sytuacji mieszkaniowej. Powodów jest wiele. Jednym z nich jest wzrost liczby gospodarstw domowych. Ta liczba rośnie, ponieważ coraz więcej jest gospodarstw jednoosobowych. W 2005 roku liczba gosp. domowych wynosiła 12,9 mln, natomiast już w 2019 roku liczba ta urosła do 14,8 mln.
Sytuacji nie ratuje też grupa nabywców. Bo choć nowe mieszkania znikają z oferty bardzo szybko, to nie zawsze ostatecznie ktoś w lokalu mieszka. Niemal połowa obecnie sprzedawanych mieszkań jest kupowana inwestycyjnie. Nie do rzadkości należą sytuację, gdy mieszkanie stoi puste, ponieważ stanowi pasywny dochód inwestora.
Ile więc tak naprawdę brakuje mieszkań w Polsce? Według różnych wyliczeń ta liczba waha się od pół miliona do trzech milionów lokali. Najbardziej wiarygodną informacją są dane GUS. Najnowsze ich dane z 2019 roku mówiły o deficycie mieszkań wynoszącym zaledwie 641 tys. lokali. Niestety ten sam raport informował, że 1,5 mln jest w bardzo złym stanie technicznym.