W ramach programu Polacy mieli otrzymać dotowane przez państwo mieszkania, które mogli wynajmować w cenach niższych niż rynkowe, korzystać z dopłat do czynszu w ramach programu "Mieszkanie na start" oraz mieć możliwość ich wykupu po przemieszkaniu w nich przynajmniej 15 lat.
Czy, swego czasu bardzo promowany przez premiera Mateusza Morawieckiego (a wcześniej przez Beatę Szydło), program przyjął się nad Wisłą? Biorąc pod uwagę zainteresowanie mieszkaniami uruchomionymi w jego ramach - to jak najbardziej.
>>> Eleganckie i ciekawe kolekcje mebli znajdziesz na Abra Meble <<<
Jak się okazuje, w praktycznie każdym miejscu, gdzie ogłoszono nabór do programu, cieszy się on ogromnym zainteresowaniem. Warto przypomnieć, że mieszkańcy nowych mieszkań faktycznie za wynajem zapłacą najczęściej mniej niż na rynku komercyjnym, ale za to będą musieli wyłożyć sporo gotówki na samym początku.
Bowiem, na własny koszt będą musieli mieszkanie wykończyć (dostępny jest jedynie biały montaż), zapłacić kaucje oraz czynsz z góry. Z drugiej strony nowi lokatorzy stoją przed wizją otrzymania mieszkania, jeżeli skrupulatnie będą płacić czynsz przez 15 lat.
Czy zainteresowanie mimo to jest spore? To mało powiedziane! Wystarczy przytoczyć liczbę złożonych wniosków. Przykładowo: na 124 mieszkania wybudowane w Radomiu w ciągu dwudziestu minut zgłosiło się 100 rodzin. Natomiast na 481 mieszkań w Krakowie w ciągu godziny zgłosiło się prawie 600 chętnych. Podobna sytuacja jest wszędzie tam, gdzie program ruszył.
Na tym właśnie polega problem z tym programem. Miał dostarczyć na rynek 100 tys. mieszkań do końca 2019 roku. Biorąc pod uwagę, że eksperci mówią o niedoborze mieszkań na poziomie od 2 mln do 3 mln lokali, nawet 100 tys. mieszkań nie robi wrażenia. A ile ich do tej pory powstało?
- Liczba mieszkań wybudowanych i w budowie w ramach obydwu filarów programu Mieszkanie Plus to w sumie 26 182 - podaje wiceminister rozwoju, pracy i technologii Anna Kornecka.
Ale do użytkowania obecnie przekazano zaledwie 1017 lokali, w trakcie budowy jest kolejne 2207. Pozostałe są dopiero planowane. Widać wyraźnie, że ta liczba nie wpłynie znacząco na sytuację mieszkaniową w Polsce, choć na rynku lokalnym może spotkać się ze sporym zainteresowaniem.