Właściciele książeczek mieszkaniowych, jednego z reliktów PRL-u, będą mogli łatwiej spieniężyć zebrane środki. Rząd rozszerzył właśnie listę inwestycji, które będzie można opłacić zebranymi na książeczce pieniędzmi.
Pakiet mieszkaniowy, przyjęty przez rząd, przewiduje możliwość przekazania środków z książeczki np. na wniesienie opłaty z tytułu przekształcenia prawa użytkowania wieczystego w prawo własności. Może to w wielu przypadkach przyspieszyć uwłaszczenie się osób, które do tej pory były zobowiązane uiszczać coroczną opłatę za grunt pod mieszkaniem.
Znalazłem mieszkanie, znalazłem dom. Znalazłem serwis, na którym są.
- Premię będzie też można wystąpić, jeśli przez pięć lat wnosiło się standardowe opłaty przekształceniowe - wyjaśnia Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments cytowany przez "Gazetę Wyborczą".
Do tej pory środki zgromadzone na książeczce można było przeznaczyć np. na wymianę okien, instalacji gazowej i elektrycznej, wniesienie wkładu do kredytu hipotecznego, poniesienie wydatków takich jak zakup mieszkania i budowa domu.
Warto podkreślić, że pieniądze wypłacane przez państwo właścicielom książeczek mieszkaniowych nie pochodzą z oszczędności. Te "zjadła" bowiem inflacja i denominacja. Kryzys gospodarczy w na początku lat 90. sprawił bowiem, że z zebranych na książeczkach pieniędzy pozostały sumy symboliczne. Tym, którzy książeczki założyli należą się jednak kwoty gwarancyjne - są one formą rekompensaty. Łączny koszt wypłaty rekompensat to dla budżetu nawet 10 mld zł.
Sprawą książeczek mieszkaniowych zajmował się też Rzecznik Praw Obywatelskich. Obywatele składali skargi, w których tłumaczyli, że każdy rok utrzymywania książeczki powoduje kolejne straty. Wiele osób wskazywało też, że nie jest w stanie wykonać żadnej z czynności, która uprawniałaby do spieniężenia rekompensaty. Rozszerzenie listy czynności, za które można zapłacić środkami z książeczki jest więc dobrą wiadomością.