6 najbardziej tajemniczych budynków świata. Badają tu groźne wirusy, podsłuchują terrorystów

Na świecie nie brakuje tajemniczych budynków, o których przeznaczeniu krążą legendy. W niektórych siedzibę mają agencje wywiadu, w innych analizowane są groźne wirusy. Łączy je jedno - aura tajemniczości.

Wywiad, wojsko, instytucje zaangażowane w analizowanie danych, badanie wirusów, inwigilację terrorystów i przestępców, muszą mieć gdzieś swoje siedziby. Na świecie nie brakuje więc wyjątkowych budynków, o których prawdziwym przeznaczeniu wiemy niewiele. Wiele budowli jest ukrytych przed wzrokiem fotografów. Dostrzec można jedynie wystające wieże radarowe lub pozbawione okien mury.

Znalazłem mieszkanie, znalazłem dom. Znalazłem serwis, na którym są.

 

Jednym z najbardziej tajemniczych budynków na świecie jest wieżowiec przy 33 Thomas Street w Nowym Jorku. Liczącą 170 metrów bryłę wyróżnia jedno - brak okien. Nie były potrzebne, bo powierzchnię w większości wypełniali nie ludzie, a sprzęt. Przez lata znajdowały się tu bowiem systemy telekomunikacyjne 

Niezwykła konstrukcja wybudowanego w 1974 roku wieżowca sprawiła, że wokół budynku narosło wiele mitów. Edward Snowden, były amerykański ekspert od cyberbezpieczeństwa w 2013 roku opublikował on informacje na temat danych zbieranych przez agencję NSA. Informacje, które opublikował, sugerują, że budynek mógł być wykorzystywany do inwigilacji obywateli USA.

Brakuje oficjalnych informacji, co obecnie znajduje się w wieżowcu. Jak informowała firma AT&T, w 1999 roku większość centrali telefonicznej i urządzeń przeniesiono do pobliskiego budynku. Najprawdopodobniej obecnie wieżowiec jest wykorzystywany jako centrum przechowywania danych. 

Osiedle domków w angielskiej wsi Imber wydaje się opuszczone, ale zdatne do zamieszkania. To jednak tylko pozory. Budynki stanowią dziś część wojskowego poligonu.

Utworzono go podczas II wojny światowej. Mieszkańcom dano 43 dni na wyprowadzkę. Właściciele nieruchomości uzyskali obietnicę, że po zakończeniu działań wojennych będą mogli wrócić. Kilkukrotnie próby ponownego zasiedlenia wioski były podejmowane, jednak ostatecznie wojsko przejęło teren. Czasowe wysiedlenie zmieniło się jednak w konieczność przymusowej wyprowadzki.

Zainteresowanie wojska Imber nie jest przypadkowe. Już w XIX wieku tereny wokół osady były wykupowane przez wojsko, by wykorzystywać je do manewrów. Z biegiem lat coraz więcej rolników odsprzedawało swoją ziemię, cywile zaczęli więc w końcu wojskowym przeszkadzać.

Bryła widoczna na zdjęciu nie jest budynkiem. To element systemu radarowego wczesnego ostrzegania. Narzędzie służyło w okresie zimnej wojny do o wykrycia startów radzieckich, pocisków balistycznych. Wykorzystywane było również po upadku Związku Radzieckiego. Znajduje się w bazie lotniczej Eareckson AFS na wyspie Shemya.

Zobacz wideo Koronawirus a wynajem nieruchomości. Spadek cen nie jest jeszcze widoczny
 

System radarowy zbudowany w latach 70. był przeznaczony do działań wywiadowczych. Elementem systemu obrony powietrznej stało się później, co wymagało przeprowadzenia licznych prac modernizacyjnych.

Stacja była również wykorzystywana do celów meteorologicznych, mogą też lądować tu cywilne samoloty.

Na zdjęciu poniżej również widoczny jest element radaru. Znajduje się w bazie Thule Air Base zbudowanej przez Amerykanów na Grenlandii. To tu ulokowane są m.in. czujniki, z których korzysta Dowództwo Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej. Celem jednostki jest między innymi wykrywanie zagrożeń w kosmosie.

W okolicy znajduje się jeszcze jedna, znacznie bardziej tajemnicza baza. Kilkaset kilometrów dalej znajduje się bowiem Camp Century. Położony pod ośmiometrową warstwą lodu obiekt wykorzystywany jest w celach szpiegowskich. Dalsze funkcjonowanie bazy może być jednak zagrożone. Powodem są zmiany klimatyczne - z Grenlandii znika rocznie 281 mld ton lodu - wylicza NASA.

Natomiast te niepozorne budynki są jednym z najważniejszych elementów amerykańskiego systemu cyberbezpieczeństwa. Centrum Danych w Utah, zlokalizowane w Camp Williams, w pobliżu miasta Bluffdale, w stanie Utah, przetwarza się informacje przesyłane za pomocą internetu - celem jest wychwytywanie informacji związanych z terroryzmem i przestępczością. Centrum nadzoruje bowiem amerykańska agencja wywiadowcza National Security Agency (NSA).

Budynek samej agencji wygląda o wiele bardziej "groźnie" - ciemne szyby tylko podkreślają aurę, jaka spowija jedną z najbardziej tajemniczych agencji na świecie.

Ośrodek w Utah może przetwarzać 12 eksabajtów danych. Gdyby te dane zapisać na standardowych dyskach twardych o pojemności 1 terabajta (1TB), trzeba by je tysiąc szaf, a w każdej musiałoby się znajdować po tysiąc napędów.

Dlaczego do centrum trafia aż tyle informacji? Analizuje ono wszystkie formy komunikacji - prywatne wiadomości e-mail, rozmowy telefoniczne, zapytania wpisywane do wyszukiwarek internetowych. W bazie danych znajdują się też elektroniczne rachunki, dane geolokalizacyjne, informacje o zakupach obywateli i nie tylko.

Jednym z najlepiej strzeżonych i najbardziej tajemniczych budynków jest siedziba Instytutu Chorób Zakaźnych Armii Stanów Zjednoczonych. US Army Medical Research Institute of Infectious Diseases (USAMRIID).

Naukowcy rozpracowują tu najgroźniejsze patogeny świata. Jednym z ostatnich odkryć jest zidentyfikowanie wirusa, który stosuje niecodzienną strategię na przedostanie się do organizmu. Dzieli się na pięć części, które niezależnie przedostają się do wnętrza gospodarza, by później dokonać infekcji.

Guaico Culex virus (GCXV) jest nieznanym wcześniej rodzajem wirusa wieloskładnikowego. Naukowcy dowiedli, że do zainfekowania ofiary połączyć musi cztery z pięciu części.

- To jedna z najbardziej dziwacznych rzeczy, jaką oglądałem - stwierdził Edward Holmes, współautor badań. Wyjaśnił, że gdyby porównać wirus do człowieka, mielibyśmy do czynienia z głową, nogami, ramionami i tułowiem, które są w stanie połączyć się z jeden organizm.