Osoby, które planują zakup mieszkania, może zdziwić jedna tendencja wyraźnie widoczna na rynku nieruchomości. W wielu miastach - m.in. w Warszawie - mieszkania na rynku wtórnym, w tym te z wielkiej płyty, są droższe od nowych.
Znalazłem mieszkanie, znalazłem dom. Znalazłem serwis, na którym są.
W stolicy różnica cen przekracza 20 proc., w Krakowie wynosi ok. 15 proc., w Gdańsku niemal 20 proc. - wynika z danych serwisu Otodom.pl publikowanych przez Bankier.pl. Dlaczego jednak starsze, "używane" mieszkanie jest droższe od pachnącego nowością?
Eksperci portalu tłumaczą to kilkoma przyczynami. Najważniejsza to lokalizacja. Bloki z wielkiej płyty są świetnie skomunikowane, otoczone rozwiniętą infrastrukturą, blisko przedszkoli, szkół, licznych punktów usługowych i sklepów. Deweloperzy grunty pod budowę nowych mieszkań zdobyć mogą często już tylko na peryferiach.
Warto podkreślić też, że mieszkanie oddane w stanie deweloperskim wymaga jeszcze dodatkowych inwestycji. Wiąże się to zarówno z większymi kosztami, jak i czasem, który trzeba poświęcić na instalację kompletnego wyposażenia. W lokalu z wielkiej płyty tego typu prac jest znacznie mniej.
Warto podkreślić, że mieszkania z wielkiej płyty wciąż w Polsce się buduje. Technologia oczywiście uległa modyfikacji, jednak idea pozostaje ta sama - wykorzystanie prefabrykatów skraca czas budowy i obniża koszty.
W 2019 roku budynków tego typu w Polsce powstało niewiele, bo zaledwie 4,2 tys. na 92,5 tys. wybudowanych. Wbrew pozorom nawet ten skromny wynik oznacza spory wzrost. Budynki z wielkiej płyty stanowią już 4 proc. rynku, a wcześniej ten udział był znacznie mniejszy - w latach 2014-2017 wynosił 0,2-0,4 proc.