Rynek nieruchomości reaguje na epidemię koronawirusa, wiele osób zastanawia się jednak, w jaki sposób reagują poszczególne jego segmenty. Barbara Bugaj, główna analityczka ds. rynku nieruchomości Sonarhome.pl, przyznała, że w ostatnich tygodniach widać zmianę w zachowaniach konsumentów.
- Na pewno mamy do czynienia z okresem wyczekiwania. Ostatnie miesiące przyniosły nam zmianę, jeżeli chodzi zarówno o popyt, jak i podaż oraz liczbę transakcji na rynku. Nie bardzo, jeżeli chodzi o ceny - stwierdziła ekspertka. - Nie można jednak stwierdzić, że żadne transakcje się nie odbywały - dodała.
Bugaj oceniła też, że inwestorzy, którzy myślą o zakupie mieszkania w celu inwestycyjnym, do tematu w dobie kryzysu powinni podejść tak jak w każdym innym okresie - konserwatywnie. - Osoby, które planują zakup mieszkania, często zapominają o niektórych kosztach związanych z transakcją, takich jak koszty notarialne czy podatki, a także fundusze konieczne do przeprowadzenia remontu. Wyjaśniła też, że kryzysy na rynku nieruchomości się zdarzają i planując zakup, zawsze trzeba brać to pod uwagę.
Bugaj stwierdziła, że chociaż sporej zmiany cen na rynku nie ma, to pojawiają się pierwsze wyprzedaże. Nieruchomości próbują pozbyć się np. ci, którzy kupowali ich wiele w jednym pakiecie.
- Chodzi na przykład o nieruchomości finansowane wysoko oprocentowanym długiem prywatnym pozabankowym. Często takie pożyczki były oprocentowane nawet na kilkanaście procent - wyjaśniła Bugaj. - Na pewno warto obserwować rynek - dodała.
Ekspertka wyjaśniła też, że inwestorzy nie przestali rynkiem mieszkań się interesować. - To dobry moment dla osób, które do kwestii inwestycji podchodzą "na zimno". Nadchodzące miesiące również mogą być dobrym czasem do inwestowania - stwierdziła Bugaj.
Przedstawicielka Sonarhome.pl odniosła się też do kwestii spadków na rynku nieruchomości. W skali globalnej wynosi on bowiem nawet 60 proc. Bugaj podkreśliła, że spadek dotyczy liczby przeprowadzanych transakcji, a nie ceny.
Ekspertka odniosła się też do kwestii bańki na rynku nieruchomości. Czy przed wybuchem epidemii mieliśmy z nią do czynienia? - Rynek mógł iść dalej w tempie wzrostowym - wyjaśniła Bugaj. - W przypadku poprzedniej bańki na rynku nieruchomości ceny rosły dużo bardziej dynamicznie - o 40-50 proc. rok do roku. Obecne zmiany wynosiły od kilku do kilkunastu procent - stwierdziła Bugaj.
Ekspertka wyjaśniła też, że siła nabywcza Polaków w ciągu ostatniej dekady stanowczo wzrosła. Dekadę temu za średnią miesięczną pensję można było kupić 0,33 metra kwadratowego mieszkania, dziś jest to już 0,6 metra kwadratowego.
Czy ceny na wtórnym rynku nieruchomości będą się zmieniać? Wszystko zależy od tego, jak długo potrwa epidemia i czy przełoży się na znaczący wzrost bezrobocia. Najbliższe miesiące mogą być jednak dobrym okresem do poszukiwania lokalu dla tych, których sytuacja zawodowa jest - pomimo kryzysu - stabilna.