9 września żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej otrzymali wiadomość o przejściu w tryb natychmiastowego stawiennictwa. W tym trybie każdy żołnierz w odpowiedzi na wezwanie ma 6 godzin na dotarcie do macierzystej jednostki. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę, że służby mogą "sięgnąć dalej" i np. czasowo przejąć prywatny dom.
Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że wojsko i wiele innych służb mają prawo okresowo zajmować w zasadzie wszelkie ruchomości i nieruchomości cywilów. Każdy obywatel jest bowiem zobowiązany do świadczeń na rzecz obronności kraju. Zgodnie z przepisami z roku 1967, które wciąż obowiązują, zajęciu podlegają nie tylko auta, a nawet domy czy mieszkania. Zgodnie z przepisami z roku 2004 zajęć można dokonać do zwalczania skutków klęsk żywiołowych.
Władze określają, ilu ruchomości i nieruchomości od obywateli będą maksymalnie potrzebować. W 2019 roku limit budynków określono na 400, pojazdów na 640, przyczep na 110, a innych maszyn na 40.
O regulacjach powinni pamiętać przede wszystkim właściciele samochodów terenowych, autobusów czy cystern, bo to właśnie tego typu pojazdy wojskowi co roku od cywilów wypożyczają.
Prywatne posesje, domy, a nawet mieszkania wykorzystywane są w zasadzie wyłącznie w przypadku klęski żywiołowej. Przy okazji ćwiczeń wojsko występuje o udostępnienia co najwyżej np. magazynu, parkingu czy budynku gospodarczego. Warto jednak podkreślić, że nie prawo określa te ograniczenia, a utarta praktyka.
W trakcie wojny nieruchomości trzeba udostępniać wojsku nawet przez siedem dni. W czasie pokoju magazyn, parking, budynek gospodarczy mogą być wykorzystywane np. do celów szkoleniowych przez dobę, a w celu tzw. sprawdzenia gotowości sił zbrojnych przez 48 godzin.
Warto podkreślić, że w przypadku klęsk żywiołowych limitu czasowego nie ma. Po przejściu powodzi, huraganu możemy otrzymać administracyjną decyzję o tym, że np. nasza posiadłość będzie wykorzystywana przez wojsko tak długo, jak będzie to konieczne.
Decyzje władz mogą dotyczyć nawet 25 tys. osób rocznie. W tym gronie znajdują się też prywatni przedsiębiorcy, którzy często są przecież właścicielami np. magazynów czy floty pojazdów. O użyczenie występuje głównie wojsko, jednak - zgodnie z przepisami - podobne prawo mają Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralne Biuro Antykorupcyjne, Straż Graniczna czy Straż Pożarna i inne służby.
Jak wygląda takie zajęcie w praktyce. W czasie wojny żołnierz (bądź inny funkcjonariusz) wystarczy, że zapuka i zażąda wydania sprzętu (np. samochodu) bądź nieruchomości, a zgodnie z prawem może ją przejąć.
W czasach pokoju musi być wydana decyzja administracyjna, którą podejmuje wójt, burmistrz bądź prezydent miasta. Dokument zostanie dostarczony pocztą i przysługuje nam 14 dni na odwołanie. Gdy tego nie zrobimy, w wyznaczonym dniu zjawi się żołnierz z wezwaniem do wykonania decyzji. W tym momencie nie ma już odwołania.