Inicjatywa wprowadzenia zakazu wyszła od samych mieszkańców, którzy skarżyli się na dyskomfort związany z dymem papierosowym. Zarząd wspólnoty, odpowiadając na te postulaty, zorganizował głosowanie nad uchwałą zakazującą palenia w przestrzeniach przylegających do mieszkań. Decyzja ta wywołała ożywioną dyskusję wśród lokatorów, a podobne rozwiązania rozważają już inne wspólnoty na tym samym osiedlu.
Mieszkańcy popierający uchwałę zwracają uwagę na szereg uciążliwości związanych z paleniem na balkonach. "Dym z jednego papierosa potrafi uprzykrzyć życie kilkunastu mieszkańcom" - podkreśla jeden z lokatorów, pan Łukasz. Inni mieszkańcy, jak pani Weronika, wskazują na brak empatii ze strony palaczy wobec osób niepalących.
Przeciwnicy uchwały argumentują, że wprowadzanie formalnego zakazu jest przesadną reakcją na problem, który można rozwiązać poprzez dialog między sąsiadami. Niektórzy mieszkańcy, jak pani Ania, uważają, że pewne niedogodności są nieuniknione podczas mieszkania w bloku i należy szukać kompromisowych rozwiązań.
Adwokatka dr Magdalena Durlik-Olszewska w rozmowie z TVN24 wyjaśnia, że uchwała wspólnoty jest zgodna z prawem, ponieważ balkony i ogródki przydomowe stanowią część nieruchomości wspólnej. Wspólnota ma prawo regulować zasady korzystania z tych przestrzeni, ponieważ kieruje się interesem wszystkich właścicieli.
Wspólnota mieszkaniowa dysponuje realnymi narzędziami egzekwowania swojej uchwały. W przypadku uporczywego łamania zakazu może skierować sprawę na drogę sądową, żądając zaprzestania naruszeń. W skrajnych przypadkach możliwe jest nawet wystąpienie o przymusową sprzedaż lokalu właściciela rażąco naruszającego porządek domowy.
Warto zauważyć, że o ile palenie na balkonie nie jest regulowane przez ogólnokrajowe przepisy o zakazie palenia w miejscach publicznych, to zrzucanie niedopałków stanowi wykroczenie zagrożone karą grzywny do 500 złotych. Problem ten można zgłaszać służbom porządkowym, które są uprawnione do podejmowania interwencji.
Fot. Kishore Kumar