Ultrabogaci mogą pozwolić sobie na najdroższe rezydencje, odrzutowce i statki, co buduje ich prestiż. Ostatnio do grona wartościowych rzeczy, jakie można kupić, dołączyły schrony. Oto przykład jednego z nich.
Producenci bunkrów w ostatnich miesiącach nie mogą narzekać. Ron Hubbard, prezes spółki Atlas Survival Shelters produkującej minibunkry stwierdził w rozmowie z "Guardianem", że wszystkie rezerwy zostały wyprzedane, chociaż najtańsze i najmniejsze ze schronów kosztują 36 tys. dolarów, czyli ok. 140 tys. zł.
Znalazłem mieszkanie, znalazłem dom. Znalazłem serwis, na którym są.
Larry Hall, właściciel Survival Condo, też chwali rekordowe zainteresowanie swoimi mieszkaniami-bunkrami. - Mieszkańcy są chronieni przed wieloma zagrożeniami - nie tylko wirusami i bakteriami, lecz także chemikaliami, popiołami wulkanicznymi, meteorami, rozbłyskami słonecznymi czy rozruchami - wyjaśnił.
Ale tych, których stać na najlepsze nie zadowolą się budynkiem, jedynie o funkcji bunkra. Musi to być schron również ładny, estetyczny i skuteczny. Znane ukraińskie studio architektoniczne - Sergey Makhno Architects - przygotowało koncepcję schronu, który jest w stanie pomieścić od dwóch do trzech rodzin wraz z personelem. Ale najciekawszy w tej koncepcji jest fakt, że wnętrze przypomina luksusową willę niż pozbawiony wygód bunkier.
Projekt nazwany "Underground House Plan B" miałby być w pełni anatomicznym bunkrem, który konkurowałby z rezydencjami naziemnymi pod względem komfortu i wyposażenia. Budynek o przekroju koła, w planach byłby wkopany na piętnaście metrów w głąb gruntu.
We wspomnianym projekcie na zewnątrz znajdowałoby się jedynie lądowisko dla helikopterów i wejście, o tyle w środku królować miałby minimalizm i... światło. Dostarczać go będą rozproszone światła LED, które mają mieć za zadanie imitowanie prawdziwego światła słonecznego. Nie zabraknie również pięknych panoram na ścianach oraz punktowo posadzonych roślin. Wszystko po to, by mieszkańcy nie czuli dyskomfortu bycia w schronie.