Znajdują w skrzynkach tajemnicze kartki. Można stracić nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych

Właściciele nieruchomości często znajdują w swoich skrzynkach ręcznie napisane kartki z ofertą zakupu mieszkania. Kupujący często przekonują, że szukają lokalu dla rodziny, próbują wzbudzić współczucie. Efektem takiej taktyki może być obniżenie ceny transakcji nawet o kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ta praktyka ma swoją nazwę. Krytykuje ją Magdalena Milert, urbanistka.

Flip nieruchomości, popularna forma inwestowania krótkoterminowego. Jest coraz bardziej powszechna na rynku. I od lat jest obiektem krytyki. 


Szybkie obracanie nieruchomościami stało się przedmiotem krytyki Magdaleny Milert, architektki i urbanistki prowadzącej bloga Pieing. Jej zdaniem flip ma poważne konsekwencje dla stabilności sektora mieszkaniowego.

Urbanistka krytykuje sposób na szybki zysk

Flipperzy, czyli inwestorzy nieruchomości, kupują mieszkania po niskiej cenie, przeprowadzają szybki remont, często stosując materiały niskiej jakości, a następnie sprzedają je po wyższej cenie. 


Zarobione w ten sposób pieniądze pozwalają im kontynuować inwestowanie w kolejne nieruchomości do remontu. Od lat trwają dyskusje, jaki skutek dla rynku nieruchomości przynosi tego typu działalność.


Magdalena Milert ostrzega przed różnymi sztuczkami stosowanymi przez flipperów. Na szczególną uwagę zasługuje jedna - wrzucanie do skrzynek na listy karteczek informujących o poszukiwaniu mieszkania na sprzedaż przez młode małżeństwo lub biednego studenta.  

Można stracić dziesiątki tysięcy złotych

Oferta najczęściej zawiera propozycję sprzedaży za gotówkę, co ma dawać pewność szybkiej i bezproblemowej transakcji. Karteczki są często przygotowywane ręcznie i ozdabiane rysunkami domków czy rodzin z dziećmi. Cel? Przyciągnąć uwagę i wywołać przekonanie, że za propozycja stoi prawdziwa rodzina, ktoś, kto nie ma dużo pieniędzy.

 

 

Według architektki celem takiego działania jest zaniżanie cen. Zdarza się, że np. starsze osoby, które nie zdają sobie sprawy z taktyk flipperów, podpisują umowy, które skutkują realną stratą finansową w wysokości kilkunastu, kilkudziesięciu czy nawet kilkuset tysięcy złotych. Sprzedawcy mogą być bowiem przekonani, że komuś pomagają.

 

 

Magdalena Milert apeluje do społeczeństwa, aby budować świadomość dotyczącą praktyk flipperów. 

 

 

Ponadto zwraca uwagę na szerszy kontekst szkód wyrządzanych przez tę grupę na rynku nieruchomości. Mieszkania od flipperów często są wykończone najtańszymi materiałami, które szybko ulegają zużyciu. 

 

 

Uwaga na podział mieszkań

 

 

Flipperzy często dokonują  podziału mieszkań na mniejsze lokale. Takie działania  nie zawsze są zgodne z prawem budowlanym. Inwestowanie w tego typu nieruchomości może zatem prowadzić do ogromnych strat finansowych, nabywcy podzielonych lokali mogę sobie nie zdawać sprawy z ich wad. Takie mieszkania bywają też kłopotliwe w eksploatacji. Problemem bywa nieprawidłowe podłączenie do ciągów wentylacyjnych czy kanalizacyjnych. Skutkuje to np. problemem z wilgocią, zapachami, wietrzeniem. 

 

 

Działalność flipperów na rynku nieruchomości nie jest oczywiście nielegalną praktyką. Taka strategia inwestycyjna może być skutecznym sposobem na powiększanie zysków. Flipperzy często wykorzystują swoje umiejętności i wiedzę w zakresie remontów i projektowania wnętrz, aby przekształcić nieruchomość w atrakcyjną ofertę na rynku.