W Polsce brakuje od 1,5 miliona do 3 milionów mieszkań, tak wynika z różnych badań. Od wielu lat kraj nad Wisłą zmaga się z niedoborem mieszkań, co bezpośrednio przekłada się na liczbę metrów kwadratowych dostępnych dla jednego obywatela.
Od 2002 roku nasze mieszkania systematycznie rosną. I to jest dobra informacja. Jak wynika z danych GUS, na jednego obywatela przypadało zaledwie 22 metry kwadratowe mieszkania w 2002 roku. Od tego momentu rokrocznie powierzchnia ta rosła, osiągając 29,2 metry kwadratowe w 2020 roku.
Wpływ na wzrosty ma fakt, nie samo budowanie większych mieszkań (bo ten parametr, akurat spada od kilku lat) a zmniejszanie się populacji oraz budowa większej liczby mieszkań. Dzieje się więc to w sposób zupełnie naturalny i niemal niezależny od kolejnych programów rządowych: Rodziny na Swoim, Mieszkania dla Młodych czy ostatniego Mieszkania Plus. A efekt jest taki, że...
Według danych Eurostatu pod względem powierzchni mieszkalnej na jednego obywatela gorzej niż w Polsce jest tylko... w Rumunii! Pozostałe kraje UE dysponują wyższą średnią niż Polska. Trzeba też zaznaczyć, że dane rumuńskie nie są tak aktualne, jak w pozostałych badanych krajach, ponieważ pochodzą z 2012 roku.
W zestawieniu plasujemy się na przedostatnim miejscu, w towarzystwie takich krajów jak Litwa, Bułgaria i Słowenia. Najlepsza sytuacja panuje natomiast w Danii, gdzie średnia liczba metrów na mieszkańca wynosi ok. 60 m2. To dwa razy więcej niż w Polsce.
Średnia dla Unii oscyluje w okolicy 40 m2, na jednego obywatela. Co oznacza, że jeżeli utrzymamy obecne tempo wzrostu, to dobicie do niej zajmie nam jeszcze jakieś 20 - 30 lat. Nie każdy tego doczeka. A przecież tempo wzrostu może również spaść.
Źródło: prnews.pl