Na południu Europy wyludnianie się osad doprowadza do wystawiania za bezcen opuszczonych nieruchomości. W zeszłym tygodniu pisaliśmy, że lokalne władze Hiszpanii wystawiły całe opuszczone miasta. W Polsce ten problem nie jest tak widoczny, ale jednak obecny.
Na siedemnastym Kongresie Finansowania Nieruchomości Mieszkaniowych prof. Przemysław Śleszyński jednym z głównych wyzwań w obszarze mieszkalnictwa określił właśnie systematyczne wyludniania się miast, czyli depopulację.
>>> Eleganckie i ciekawe kolekcje mebli znajdziesz na Abra Meble
Profesor przywołał dane GUS za 2019 roku, z których wynika, że mniejsze miejscowości się wyludniają na rzecz rozrastających się dużym ośrodków wojewódzkich takich jak Warszawa. Według tych danych 75 proc. miast ma ujemne saldo. Dokąd uciekają Polacy z mniejszych miejscowości? Są trzy wytłumaczenia.
Jednym z kierunków migracji wewnętrznej jest z pewnością exodus młodych ludzi do wielkich miast. Jest kilka szczególnie atrakcyjnych kierunków. Na 38 ujętych w badaniu GUS miast powyżej 100 tys. mieszkańców zaledwie dziewięć z nich ma dodanie saldo migracji wewnętrznej.
Wśród najchętniej wybieranych kierunków migracji można wymienić Warszawę, Gdańsk, Gdynię, Kraków, Opole, Szczecin, Rzeszów, Wrocław i Zieloną Górę. Pozostałe duże miasta mają ujemny bilans. I wpisują się ogólną tendencję. Według GUS, ludność miast ogólnie skurczyła się o 29 tysięcy w 2019 roku. Nie ma powodu sądzić, że w 2020 roku było inaczej, choć na oficjalne dane trzeba jeszcze poczekać.
W 2019 roku za granicę do pracy wyjechało 2,4 mln Polaków, w tym do krajów Unii Europejskiej nieco ponad dwa miliony. Nie da się ukryć, że zagraniczna emigracja zarobkowa z mniejszych miejscowości może stanowić duży udział w ogólnym trendzie depopulacji miast.
Według GUS najczęstszym kierunkiem emigracji są niezmiennie od wielu lat Niemcy (704 tys.), Wielka Brytania (678 tys.) oraz Holandia (125 tys.) i Irlandia (112 tys.). Rok 2020 na pewno nieco ograniczył mobilność emigracyjną Polaków, ale po ustaniu warunków epidemiologicznych z pewnością poziom emigracji wróci do poprzedniego trendu.
Epidemia koronawirusa w 2020 i w 2021 tylko pogorszyła sytuację. Centrum medycyny, które działa w ramach Uniwersytetu Oxfordzkiego, podało, że Polska w 2020 roku miała jeden z najwyższych przyrostów nadmiarowych zgonów w UE. Wyniósł on aż 14,4 proc.
Dla porównania, w Czechach było to 10 proc. a w USA, gdzie tylko w styczniu 2021 zmarło 71 tys. osób jedynie na covid, 12 proc. Taki stan rzeczy również wpływa na wyludnianie się miast. W mniejszych miejscowościach już niedługo mogą pojawić się problemy spowodowane mniejszą liczbą obywateli. Ich mniejsza liczba wpływać będzie między innymi na wysokość uzyskanych podatków.