Zagrożenie epidemiologiczne jest powodem nałożenia na Polaków wielu ograniczeń. Wyjść z domu można jedynie w celu zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych.
Co mają jednak zrobić właściciele kilku nieruchomości? Czy w dobie rozprzestrzeniania się choroby wyjazd do własnego domku w górach lub na działce ROD, mieszkania nad morzem, jest legalny?
Znalazłem mieszkanie, znalazłem dom. Znalazłem serwis, na którym są
Dr Mikołaj Małecki z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, prezes Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego, w rozmowie z portalem Domporta.pl wyjaśnił, co jest dozwolone.
Nie ma podstaw, by zakazać ludziom dostania się na teren własnego domu czy działki. Można więc przemieszczać się z "domu do domu", jest to niezbędna potrzeba wynikająca ze zwykłych czynności dnia codziennego
- wyjaśnił ekspert. Dodał też, że w prywatnym samochodzie nie obowiązują limity osób podróżujących, aczkolwiek zgodnie z rozporządzeniem wszystkie osoby jadące autem muszą czynić to w określonym w rozporządzeniu celu.
Zdaniem karnisty przemieszczać można się też w celu sprawdzenia stanu naszej nieruchomości. - Legalne jest sprawdzanie stanu posesji czy mieszkania, są to zwyczajne, niezbędne czynności związane z dbaniem o stan naszego majątku - stwierdził.
Wiele osób zastanawia się też, czy na terenie własnej nieruchomości - takiej, w której mieszkamy na co dzień, albo traktujemy ją jako dodatkową, np. do tej pory wynajmowaną - można spotkać się w rodzinnym gronie, urządzić grilla?
Dr Małecki wyjaśnia, że na prywatnym terenie nie obowiązują restrykcje związane z przemieszczaniem się ani organizowaniem "imprez" w gronie osób zamieszkujących w danym domu. - Domownicy mogą poruszać się po swoim ogrodzie, mogą urządzać grilla we własnym gronie - zapewnił ekspert.
- Problemem może być sytuacja, w której do domu czy mieszkania zapraszane są osoby z zewnątrz. Z pewnością dozwolona jest następująca sytuacja: dana osoba jest zameldowana w danym lokalu i chce do niego wrócić z innego miasta. Przykładowo student wraca z Krakowa do Częstochowy do domu rodzinnego. Nawet jeśli jest to wyjazd weekendowy, brak jest podstaw prawnych, by zakazać mu przemieszczenia się do własnego miejsca zamieszkania. Nie ma znaczenia cel szczegółowy, "po co" ktoś jedzie - Policja nie ma podstaw, by o to wypytywać. Liczy się wyłącznie cel ogólny - powrót do domu, już on sam jest usprawiedliwiony - wyjaśnia karnista.
Organizowanie imprez w większym gronie trzeba już uznać za nie najlepszy pomysł. - Uważałbym z organizowaniem prywatnych spotkań większej grupy osób, które nie zamieszkują w danym miejscu i nie są spokrewnione z domownikami - przestrzega ekspert.
Wskazuje też, że obowiązujące prawo nie jest precyzyjne i może być źródłem różnych interpretacji. - W mojej ocenie zakazy określone w rozporządzeniu, dotyczące zgromadzeń, spotkań, imprez i zebrań dotyczą przestrzeni publicznej. Ale wiem już o przypadkach, gdy policja interweniowała w prywatnych mieszkaniach i wypraszała z nich osoby, które przyszły do kogoś w odwiedziny - zauważa.
- Tak daleko idącą ingerencje w przestrzeń prywatną oceniam jako nieproporcjonalną, pozbawioną podstaw ustawowych, tym bardziej że formalnie nie wprowadzono wyraźnie stanu nadzwyczajnego w Polsce. Jednak działania Policji w tym zakresie są na dzień dzisiejszy nieobliczalne - ocenia ekspert.