Trzyosobowa rodzina z Bydgoszczy w 2021 roku zdecydowała się na wynajem mieszkania w centrum miasta. Lokal, składający się z trzech pokoi, oddzielnej kuchni i łazienki, był świeżo po remoncie i nowocześnie umeblowany. Początkowo opłata za wynajem wynosiła 800 złotych miesięcznie, co obejmowało czynsz oraz zysk właściciela. Cena ta była znacznie niższa od ówczesnych stawek rynkowych, które dla podobnych mieszkań oscylowały wokół 1300 złotych.
Najemcy przyznają, że przed podpisaniem umowy dokładnie zapoznali się z jej treścią. Zauważyli zapis o możliwości corocznej podwyżki opłat o 300 złotych miesięcznie, jednak nie spodziewali się, że właściciel będzie konsekwentnie wykorzystywał tę klauzulę.
Zgodnie z zapisami umowy, właściciel mieszkania co roku podwyższa czynsz o maksymalną dozwoloną kwotę 300 złotych. W rezultacie opłaty za wynajem wzrosły z początkowych 800 złotych w 2021 roku do 1100 złotych w 2022 roku, 1400 złotych w 2023 roku, a obecnie wynoszą 1700 złotych miesięcznie.
Najemcy wyrażają obawy, że jeśli trend ten się utrzyma, za kilka lat będą zmuszeni przeznaczać całą pensję na opłacenie czynszu. Planują zmianę mieszkania najpóźniej do końca 2025 roku, jednocześnie zastanawiając się nad legalnością tak znaczących podwyżek bez podania konkretnych powodów.
Właściciel mieszkania twierdzi, że działa zgodnie z prawem, argumentując, że najemcy zaakceptowali warunki umowy poprzez jej podpisanie. Wyraża zdziwienie ich obecnym niezadowoleniem z wysokości opłat.
Eksperci ze Zrzeszenia Właścicieli i Zarządców Domów w Bydgoszczy potwierdzają, że właściciel ma prawo do podwyższania opłat. Zwracają uwagę, że w przypadku najmu okazjonalnego, jeśli umowa zawiera odpowiednie zapisy, dopuszczalne są częstsze podwyżki niż standardowe co pół roku.
Przypadek rodziny z Bydgoszczy świetnie pokazuje, jak istotne jest zrozumienie długoterminowych konsekwencji zapisów umownych, szczególnie w kontekście możliwości podwyżek czynszu.
Fot. NBP