Styczniowe dane z rynku nieruchomości nie pozwalają nawet największym optymistom utracić części wiary w sukces rynku w roku 2022. Główny Urząd Statystyczny poinformował bowiem, że w styczniu oddano do użytku o 12,5 proc. mieszkań mniej, niż w styczniu roku 2021. Spadek o 15,3 tys. mieszkań może być o tyle zastanawiający, że przecież rok temu mieliśmy do czynienia ze szczytem kolejnej fali COVID-19.
GUS podał i inne dane. "Powierzchnia użytkowa mieszkań oddanych w styczniu 2022 r. wyniosła 1,5 mln m2, czyli o 6,9% mniej niż przed rokiem, a przeciętna powierzchnia użytkowa 1 mieszkania osiągnęła wartość 100,6 m2" - czytamy w komunikacie instytucji.
Dane dotyczące zgłoszeń również nie pozostawiają złudzeń. Dokonano ich 22,2 tys. To wynik o 5,4 proc. gorszy niż w styczniu roku 2021. Dane wskazują też, że i liczba mieszkań pozostających w budowie może wkrótce ulec zmniejszeniu.
Na koniec stycznia "w produkcji" było ich 867 tys. TO o 4,7 proc. więcej niż w analogicznym okresie, ale te dane mogą świadczyć o tym, że rynek rozgrzany do czerwoności był wcześniej - w poprzednich kwartałach.
Nie mniej istotne dane dotyczące cen. Te w przypadku wielu miejscowości... wzrosły. I to po raz kolejny z rzędu. Wzrosty widoczne są szczególnie w stolicy, ale nie uniknęły ich inne duże miasta, takie jak na przykład Wrocław.
Warto pamiętać o tym, że rynek nieruchomości na wszelkie zawirowania rynkowe reaguje z opóźnieniem. Obecna sytuacja może być więc echem sytuacji nie sprzed kilku, ale nawet kilkunastu miesięcy. Dlatego też w najbliższych miesiącach ciągłe ochładzanie się rynku wcale nie jest przesądzone.
Czy rok 2022 będzie równie rekordowy? Na to się nie zapowiada. Spłynęły bowiem dane ze stycznia, z których wynika, że liczba zapytań o kredyt hipoteczny była o 20 proc. niższa, niż rok wcześniej.
Na przeszkodzie kredytobiorcom stoją przede wszystkim wyższe stopy procentowe, a przez to i niższa zdolność kredytowa. Wiele osób może obawiać się, że Rada Polityki Pieniężnej w najbliższych miesiącach ponownie zwiększy wysokość stóp. A to jeszcze bardziej nadwyręży domowy budżet. Zdaniem części ekspertów stopy procentowe w Polsce mogą osiągnąć wartość nawet 5 proc. A to może przełożyć się na wzrost raty kredytu - porównując okres sprzed i po fali podwyżek stóp - nawet o 50 proc.