Konflikt między władzami Warszawy a deweloperem J.W. Construction dotyczy 170 lokali użytkowych w części hotelowej kompleksu Bliska Wola Tower. Inwestycja, która zyskała przydomek "warszawskiego Hongkongu" ze względu na gęstą zabudowę i niewielkie metraże mieszkań, stała się przedmiotem intensywnej debaty publicznej o standardach budownictwa mieszkaniowego w stolicy.
Biuro Architektury i Planowania Przestrzennego już czterokrotnie odmówiło wydania zaświadczeń o samodzielności lokali. Przedstawiciele ratusza konsekwentnie argumentują, że zgodnie z projektem budowlanym i pozwoleniem na budowę, część hotelowa została zaplanowana jako całość funkcjonalna, a nie zespół niezależnych lokali usługowych.
Mimo jednoznacznego wyroku sądu, ratusz pozostał nieugięty i wydał czwartą z rzędu odmowę. W uzasadnieniu powołano się na wcześniej wydane zaświadczenie o samodzielności całego kompleksu hotelowego, argumentując brak podstaw do wydania osobnych zaświadczeń dla pojedynczych lokali.
Przedłużający się spór najbardziej dotyka nabywców lokali w Bliskiej Woli. Problem z uzyskaniem aktów notarialnych dotyczy nie tylko właścicieli 170 lokali w części hotelowej, ale wszystkich mieszkańców kompleksu. Zgodnie z przepisami, przeniesienie własności jest możliwe dopiero po uzyskaniu zaświadczeń o samodzielności dla wszystkich lokali w budynku.
Spór o Bliską Wolę Tower ilustruje szerszy problem interpretacji przepisów dotyczących nowoczesnych inwestycji wielofunkcyjnych w dużych miastach. Przypadek ten pokazuje, jak różnice w interpretacji prawa między deweloperami a władzami miejskimi mogą wpływać na sytuację nabywców nieruchomości oraz funkcjonowanie rynku mieszkaniowego w rozwijających się dzielnicach metropolii.