Mieszkania Polaków nie należą do największych, a niemal jedna trzecia z nas mieszka w blokach z wielkiej płyty, które nie oferują przestronnych wnętrz. Nic dziwnego, że wielu mieszkańców bloków trzyma szafki na buty, rowery i wózki na klatce schodowej.
Na każdej klatce schodowej powinna znajdować się tablica z ogłoszeniami wspólnoty mieszkaniowej bądź spółdzielni. Na większości z nich z pewnością zawarta jest informacja, że na klatce schodowej zabronione jest trzymanie rzeczy osobistych.
Czyli np. rowerów, wózków dziecięcych czy popularnych szafek na buty, które nie mieszczą się w przedpokoju. Mieszkańcy najczęściej nic sobie nie robią z takich zakazów. Bywa nawet, że wspólnota przygotowuje np. specjalne stojaki rowerowe przed klatką, ale mieszkańcy z nich nie korzystają. Uważają bowiem, że bezpieczniej trzymać rower za drzwiami w klatce.
Jak się okazuje, zakaz trzymania rzeczy osobistych na klatce schodowej to nie wymysł wspólnoty, a wymogi prawa. Jak się okazuje, trzymania czegokolwiek na klatce schodowej zakazują przepisy przeciwpożarowe.
Paragraf 16 rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, mówi jasno, że minimalna szerokość drogi ewakuacyjnej powinna wynieść 80 cm. Wszystko, co blokuje tę przestrzeń powinno zostać usunięte. Za tą czynność odpowiada rzecz jasna wspólnota mieszkaniowa, bądź spółdzielnia.
- W tego rodzaju przypadkach prosimy grzecznie o usunięcie rzeczy. Gdy nie skutkuje, informujemy, że wywieziemy je na ich koszt i z reguły to skutkuje - tłumaczy na łamach serwisu prawo.pl, Zbigniew Gamdzyk, prezes spółki Condominium.
Ale nie tylko urządzenia i meble tarasują przestrzeń klatek schodowych. Prawo budowlane mówi jasno, że drzwi do mieszkań mogą otwierać się jedynie do środka, a nie na klatkę schodową. Część mieszkańców zupełnie świadomie montuje je specjalnie, by otwierały się ku klatce schodowej, aby zaoszczędzić przestrzeń w środku mieszkania.
Źródło: prawo.pl
