Na każdej klatce schodowej powinna znajdować się tablica z ogłoszeniami wspólnoty mieszkaniowej bądź spółdzielni. Na większości z nich z pewnością zawarta jest informacja, że na klatce schodowej zabronione jest trzymanie rzeczy osobistych. Ale niewielu z nas zawraca sobie tym głowę.
Dla wielu z nas trzymanie roweru na klatce jest naturalne i wydawać by się mogło, że nikomu nie szkodzi. Niestety, zakaz trzymania rzeczy osobistych na klatce schodowej to nie wymysł wspólnoty, a wymogi prawa. Jak się okazuje, trzymania czegokolwiek na klatce schodowej zakazują przepisy budowlane. Wśród nich można wymienić:
- art. 12 ust. 1 ustawy o własności lokali (właściciel lokalu może korzystać z nieruchomości wspólnej tylko zgodnie z jej przeznaczeniem),
- art. 13 ust. 1 ustawy o własności lokali (właściciel mieszkania nie może utrudniać innym korzystania z nieruchomości wspólnej),
- art. 3 ust. 1 ustawy o ochronie przeciwpożarowej (osoby korzystające z budynku mają obowiązek zabezpieczać je przed zagrożeniem pożarowym oraz ponoszą odpowiedzialność za naruszenie przepisów przeciwpożarowych),
- § 7 ust. 2 Rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 7 czerwca 2010 r. w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów (nie wolno składować materiałów niebezpiecznych pożarowo na klatkach schodowych).
Ponadto wiele spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych w stosownych uchwałach zakazuje tego na własną rękę. Najistotniejszym przepisem dotyczącym ciągów komunikacyjnych w blokach jest paragraf 16 rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków. Mówi on jasno, że minimalna szerokość drogi ewakuacyjnej powinna wynieść 80 cm.
Za przestrzeganie prawa wspólnoty odpowiada oczywiście administrator budynku. I to do niego należy reakcja na zagracanie korytarzy.
- W tego rodzaju przypadkach prosimy grzecznie o usunięcie rzeczy. Gdy nie skutkuje, informujemy, że wywieziemy je na ich koszt i z reguły to skutkuje - tłumaczy na łamach serwisu prawo.pl, Zbigniew Gamdzyk, prezes spółki Condominium.
Ale jeżeli sytuacja się powtarza, to problem może zostać zgłoszony np. do Straży Miejskiej, a ta ma prawo wystawić pouczający mandat.
Ale to nadal nie jest najgorsza z opcji. W przypadku kontroli budynku przez Straż Pożarną, za naruszenie przepisów przeciwpożarowych grozi mandat o wysokości do 5 tys. zł bądź kara aresztu od 5 do 30 dni. Najgorszą z sytuacji, jest przypadek, gdy w klatce faktycznie dojdzie do pożaru. Wysokość kary będzie dużo wyższa. By sobie uzmysłowić, jak bardzo, wystarczy napisać, że za nieumyślne spowodowanie pożaru grozi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Zdjęcie główne: archiwum prywatne