Jeden z symboli przemian i statusu społecznego. Meblościanka, od lat 60. aż do początku lat 80. była wyznacznikiem nowoczesności. Dlaczego była wyjątkowa? Ponieważ ten system mebli był przewidziany konkretnie do ciasnych i niski powierzchni w ówczesnych mieszkaniach. Projektanci celowo tworzyli meble dużo krótsze niż stosowane poprzednio, by zabierały jak najmniej miejsca. Jednocześnie ich modułowy system umożliwiał delikatną aranżację wnętrza, według własnego pomysłu.
To nie był tylko slogan reklamowy. Meblościanki zaprojektowało bowiem małżeństwo Kowalskich z Poznania. To właśnie Bogusława i Czesław Kowalscy wygrali w 1961 roku, konkurs na nowoczesne meble do mieszkań łódzkich tkaczy rozpisany przez Zjednoczenie Przemysłu Meblarskiego. I tak System MK wkroczył do mieszkań tysięcy Kowalskich w całej Polsce.
Choć na pierwszy rzut oka Polskie meble były, bardzo podobne do swoich zachodnich odpowiedników nie mogły się poszczycić tak wspaniałymi kolorami. Paleta barw rodzimych produktów była "zadymiona". Były po prostu utrzymywane barwach bardziej ponurych.
Czasy PRL-u to w historii wnętrzarskiej naszego kraju moment niezwykle ciekawy. Dostępność mebli była z upływem lat coraz większa, ale rynek wciąż był daleki od znanego nam dzisiaj. Poza oficjalną drogą pozyskiwania mebli istniał również rynek rękodzieła. Co ciekawe, on również był odgórnie sterowany, a rzemieślnicy skupieni byli w Cepelii czyli Centrali Przemysłu Ludowego i Artystycznego w skrócie: CPLiA. Wykonywane przez nich meble były wyjątkowe i stanowiły niezwykłe urozmaicenie wnętrz.
Brzmi trochę bez sensu, ale obecnie śpimy na ramie oraz materacu. Czyli łóżku. W PRL-u łóżkiem była rozkładana sofa (zwana amerykanką), rozkładana wersalka, rozkładana kanapa itp. Każde z nich musiało mieć w swoim wnętrzu miejsce na pościel. Dzięki temu, zyskiwało się dodatkowe miejsce, a "duży pokój" stawał się sypialnią. Mało wygodne, ale z pewnością oszczędzało się miejsce.
Ważnym elementem wystroju mieszkań był tzw. "barek". Choć nazwa sugeruje iż znajdował się w nim alkohol to jest to jedynie połowa prawdy. Było to często jedyne miejsce w domu które było zamykane na kluczyk, co czyniło z niego bardzo pojemną skrytkę. W "barku" trzymano ważne dokumenty, małe pamiątki rodzinne oraz oczywiście lepszy alkohol. Co tym bardziej niezwykłe, częstą praktyką w Polskich domach było zostawianie kluczyka do barku... w dziurce od klucza. Inną interesującą wiadomością było to, iż kluczyk od barku często pasował również do zamykanej w skrzynce maszyny do szycia. Która w ówczesnych polskich domach występowała równie często, co pralka Frania.
Każdy ma jakieś swoje "bibeloty". W PRL-u były one bardzo ważne. Pamiątki z podróży do Bułgarii, odświętne kieliszki i flakony. Setki szklanych kryształów, służących jedynie do tego by się kurzyły. A wszystko poukładane na ręcznie robionych serwetkach. Oraz oczywiście różne medale i puchary. Wszystkie te rzeczy były przechowywane na półkach meblościanki, często za specjalną szklaną, przesuwaną szybką. Niezwykle trudną do wyciągnięcia i umycia. Albo może po prostu wszyscy udawali, że tego nie potrafią, by nie musieć tego robić...