Składka odbije się marzącym o zakupie mieszkania czkawką? "Podaż nowych projektów dramatycznie spada"

Rynek nieruchomości w 2022 roku z pewnością nie będzie tak lukratywny jak w latach poprzednich. Co wpływa na zmianę nastrojów i jak bardzo jest ona głęboka? Balans między niespadającymi potrzebami Polaków, a zmieniającymi się warunkami, nie będzie łatwy do znalezienia. 

Firmy działające na rynku nieruchomości ledwie zdążyły otrząsnąć się z pandemicznego szoku, a już zmagać muszą się z nowymi problemami. Rosnące stopy procentowe, galopująca inflacja, to tylko część wyzwań, z którymi musi poradzić sobie branża. 

 

– Obserwujemy w tej chwili lekkie ochłodzenie rynku na skutek nowego poziomu cenowego, do którego zarówno deweloperzy, jak i nabywcy muszą się powoli przyzwyczaić – mówi Waldemar Wasiluk, wiceprezes zarządu Victoria Dom. 

Rok 2022 rokiem wyzwań dla branży

Jak wyjaśnia, cytowany przez agencję Newseria, na przestrzeni ostatnich siedmiu–ośmiu lat nastąpił gwałtowny wzrost cen nieruchomości.

 

- Dla przykładu nieruchomości na warszawskiej Białołęce, oferowane jeszcze kilka lat temu w granicach 5,5 tys. zł, w tej chwili sięgają już ok. 10 tys. zł. To oczywiście powoduje, że liczba chętnych na nieruchomości jest bardziej ograniczona. To właśnie ten duży wzrost cen sprzedaży był głównym czynnikiem ochłodzenia rynku, które obserwowaliśmy w ciągu ostatnich kilku kwartałów. Z drugiej strony miasto gwałtownie się rozwija, w Warszawie mamy ciągle przyrost demograficzny i to powoduje wciąż duże zainteresowanie zakupem mieszkań, wpływając przy tym również na wzrost cen – mówi agencji Newseria Biznes Waldemar Wasiluk.

Co się zmienia?

Jego zdaniem podaż nowych projektów dramatycznie spada na przestrzeni ostatnich dwóch kwartałów.

 

- Co wynika po prostu z czynników koniunkturalnych, ale również z braku gruntów i przedłużających się procesów administracyjnych. To też trochę stabilizuje rynek pod względem cen – mówi.

 

Jakie są powody tej sytuacji? Ograniczenia widać między innymi po stronie podażowej. Według danych GUS w okresie styczeń–luty br. do użytkowania oddano 33,7 tys. nowych mieszkań, czyli tylko o 0,1 proc. mniej niż przed rokiem. Bardziej zauważalnie spadła za to liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto bądź na których budowę wydano pozwolenia.

 

 

Co czeka branżę?

Statystyki pokazują, że od początku tego roku do końca lutego wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia budowy 47,7 tys. mieszkań, czyli o 5,8 proc. mniej niż w analogicznym okresie rok wcześniej. Rozpoczęto też budowę 29,7 tys. nowych lokali, a więc 11,6 proc. mniej r/r. W największym stopniu aktywność wstrzymali deweloperzy, którzy rozpoczęli budowę 18,7 tys. mieszkań. To spadek o 16,4 proc. względem tego samego okresu ubiegłego roku. 


Problemów jest jednak więcej. - – Sytuacja geopolityczna oczywiście ma wpływ na decyzje deweloperów w zakresie wprowadzania nowych projektów, jak również na decyzje dotyczące kupowania nowych gruntów – mówi Wasiluk.

 

Jego zdaniem nowe projekty, które będą wprowadzane pod rygorem nowej ustawy, będą prawdopodobnie już widoczne od początku III kwartału. W praktyce dla nabywców dużo się nie zmienia, uregulowane są niektóre zapisy dotyczące umów rezerwacyjnych czy umów przedwstępnych, jak również umów po zakończeniu budowy, przy przekazywaniu mieszkań.

 

- To daje więcej komfortu nabywcom, ale wydaje się, że to nie jest wielka rewolucja dla nich poza dodatkowym kosztem. A dla deweloperów trochę więcej obowiązków - wyjaśnia.