Federacja Rosyjska nie tylko posiada w Polsce nieruchomości, ale je wynajmuje. Jedną z nich był – i to jeszcze dosłownie kilka dni temu – ośrodek wypoczynkowy w Skubiance. To wieś położona w pobliżu Serocka, ok. 50 km na północ od Warszawy.
Lokalny portal Toiowo.pl informował, że budynek i teren są własnością nadleśnictwa. Rosjanie umowę dzierżawy zawarli na 15 lat – w roku 2010. Po wybuchu wojny w Ukrainie nie pojawiły się jednak sygnały świadczące o tym, że umowa ma zostać zerwana.
Aż do piątku. Wówczas przedstawiciel Lasów Państwowych zdradził, że umowy już nie ma. - Gdy Dyrekcja Generalna powzięła informacje o tym, że Nadleśnictwo Jabłonna dzierżawi taki ośrodek ambasadzie rosyjskiej, natychmiast podjęto działania, żeby wypowiedzieć tę umowę. Dwa dni temu późnym popołudniem została ona wypowiedziana w trybie natychmiastowym, do tego został załączony wniosek o natychmiastowe wydanie nieruchomości – stwierdził w rozmowie z TVP Info.
Przedstawiciel LP wyjaśnił też jakie są oficjalne powody zerwania umowy. - Oficjalnym powodem było to, że strona rosyjska nie płaciła czynszu za wynajem przez ostatnich kilka miesięcy ze względu na to, że miała pomrożone konta (bankowe), a zgodnie z umową płatności należało dokonywać przelewami na konto – stwierdził.
Na terenie ośrodka znajdowały się dwa hotele, osiem domków letniskowych, dwie wille oraz budynki o przeznaczeniu dyplomatycznym. Nie wiadomo, czy Rosjanie odpoczywający w ośrodku musieli wnosić jakieś opłaty. Nadleśnictwo z tytułu dzierżawy otrzymywało jednak konkretne środki - było to ok. 150 tys. zł rocznie.
Łączna kwota uzyskana z tytułu najmu terenu mogła więc sięgnąć ok. miliona złotych.
To nie pierwsza nieruchomość, która jeszcze do niedawna była wykorzystywana przez Rosję. Innym budynkiem jest „Szpiegowo” w Warszawie. Kompleks został odzyskany na początku tygodnia przez komornika. Zrealizował on tym samym wyrok sądu, który nakazał zwrócenie nieruchomości stronie polskiej. I tym razem powodem były zaległości w opłatach. Strona rosyjska długo wykorzystywała bowiem budynek w celach dyplomatycznych. Bloki zamieszkiwane były przez dygnitarzy i ich rodziny.
Z biegiem lat przeznaczenie budynku się jednak zmieniło, aż został całkowicie opuszczony. Rosja nie regulowała jednak opłat związanych z użytkowaniem obiektu. Przejęcie nieruchomości do ostatniej chwili próbował blokować rosyjski ambasador. Interwencję urzędników miały utrudnić grube łańcuchy na jednej z głównych bram. Nieruchomość udało się jednak przejąć. Ma posłużyć ukraińskim uchodźcom. Z uwagi na spore zniszczenia i dewastacja adaptacja budynku może jednak przeciągnąć się w czasie.
Zdjęcie główne: Rawpixel (CC 3.0)