Nad Europą przetacza się rozbudowany ośrodek niżowy, niosąc ze sobą intensywne opady śniegu. Krajobraz wielu polskich miast zmienił się na zimowy. Przykład z USA dowodzi, że zimowa aura może być naprawdę wyjątkowo sroga.
Każdego roku mieszkańcy Hamburga, znajdującego się na przedmieściach Buffalo (stan Nowy Jork) oraz Webster nad jeziorem Ontario (również w stanie Nowy Jork), zmagają się bowiem z uciążliwym zjawiskiem. Ich domy pokrywa lód.
I chociaż obie miejscowości dzieli dystans ok. 150 km, to łączy je jedno. Co jakiś czas pogodowy fenomen przybiera na sile - tak wydarzyło się w roku 2017 i 2020. Właściciele nieruchomości zobaczyli nad ranem wyjątkowo grubą warstwą zamarzniętej wody.
Wszystko z powodu położenia. Większość z tych, które pokryła gruba warstwa lodu, mieści się blisko jeziora Erie. A to właśnie na nim co jakiś czas zrywa się wyjątkowo porywisty wiatr. Wodna mgiełka, którą rozsiewa, szybko osadza się na elewacjach, po zamarznięciu tworząc fantazyjnie wyglądające wzory.
- To już szósty raz w ciągu kilku miesięcy - relacjonowała jedna z mieszkanek Hamburga w rozmowie z lokalnymi mediami. Jak wyjaśnia, zjawisko - o różnym natężeniu - powtarza się regularnie i choć wygląda pięknie, stanowi realne utrudnienie dla obywateli.
Podobnego zdania są miejscowe służby. - Lód jest niebezpieczny i niestabilny - ostrzega lokalna policja. I wzywa, by nie zbliżać się do domów pokrytych soplami.
Do powstania lodowego krajobrazu wcale nie była potrzebna ekstremalnie niska temperatura. Ta wynosiła zaledwie w lutym zeszłego roku -10 stopni Celsjusza. To wichura była jedną z głównych przyczyn odkładania się lodu.
Grubość lodu na niektórych budynkach osiągnęła kilkadziesiąt centymetrów. Dlatego mieszkańcy podczas lodowego sztormu nie mogą korzystać z budynków. Zdarza się, że zalegający lód narusza ich konstrukcje. Jeszcze grubsza warstwa lodu zalega na niektórych posesjach - chodzi o nieruchomości położone najbliżej brzegu jeziora. W tym wypadku to efekt zalewania terenu przez wodę.