Pan Krzysztof z Gdańska zamontował na swoim balkonie zestaw paneli fotowoltaicznych o łącznej mocy 800 W. Inwestycja ta kosztowała go 4,7 tys. zł, jednak szybko przyniosła wymierne korzyści - rachunki za energię elektryczną spadły o całkiem sporo, bo około 30 proc.
Przed podjęciem decyzji o montażu, mężczyzna skonsultował się z architektem i rzeczoznawcą, którzy nie zgłosili zastrzeżeń co do bezpieczeństwa konstrukcji balkonu. Pan Krzysztof uzyskał również status prosumenta, zgłaszając instalację do zakładu energetycznego. Nie uzyskał jednak zgody spółdzielni mieszkaniowej. To go jednak nie powstrzymało przed montażem fotowoltaiki.
Lokator twierdzi, że jego wniosek o zgodę na montaż paneli został odrzucony bez merytorycznego uzasadnienia. Spółdzielnia zignorowała także pozytywne opinie ekspertów i poparcie sąsiadów. Ostatecznie pan Krzysztof zdecydował się na samowolną instalację fotowoltaiki, co poskutkowało pozwem sądowym i nakazem demontażu.
Mężczyzna nie zamierza jednak rezygnować z walki o prawo do korzystania z odnawialnych źródeł energii. Jak podkreśla w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", problemem jest brak zainteresowania spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych tematem balkonowej fotowoltaiki.
Montaż paneli słonecznych to niejedyny sposób na wykorzystanie zielonej energii we własnym domu lub mieszkaniu. Coraz większą popularnością cieszą się również przydomowe turbiny wiatrowe, pompy ciepła czy systemy rekuperacji. Te rozwiązania nie tylko pozwalają obniżyć rachunki za prąd i ogrzewanie, ale także przyczyniają się do ochrony środowiska.
Ważne jest jednak, aby przed podjęciem decyzji o inwestycji w OZE dokładnie przeanalizować uwarunkowania techniczne i prawne. W przypadku budynków wielorodzinnych niezbędne może okazać się uzyskanie zgody spółdzielni lub wspólnoty mieszkaniowej. Warto też skorzystać z pomocy specjalistów, którzy doradzą, jakie rozwiązania najlepiej sprawdzą się w konkretnym przypadku.
