Według informacji ze źródeł unijnych, Polska dąży do opóźnienia o trzy lata rozszerzenia systemu handlu emisjami na sektor transportu i budownictwa. Minister Pełczyńska-Nałęcz, wypowiadając się w Studiu PAP, określiła to jako "bardzo dobry kierunek", podkreślając jednocześnie delikatność procesów negocjacyjnych w UE.
Istotnym elementem polskiego stanowiska jest propozycja utrzymania Społecznego Funduszu Klimatycznego mimo potencjalnego odroczenia ETS2. Środki z tego funduszu miałyby być przeznaczone na termomodernizację budynków, rozwój czystego transportu publicznego oraz inne działania wspierające transformację energetyczną.
Aktualne przepisy przewidują możliwość rocznego opóźnienia wdrożenia systemu ETS2, ale pod ściśle określonymi warunkami dotyczącymi cen gazu i ropy. Warunki te odnoszą się do poziomów cenowych z okresu kryzysu po rosyjskiej agresji na Ukrainę, co czyni ich spełnienie mało prawdopodobnym.
W październiku 2024 roku Komisja Europejska zaproponowała modyfikacje, które zostały przyjęte przez Parlament Europejski i kraje członkowskie w Radzie UE. Zgodnie z nowymi ustaleniami, przepisy będą obowiązywać najwcześniej od początku 2026 roku, przy czym mikro- i małe przedsiębiorstwa otrzymały dodatkowy czas na dostosowanie.
Planowane rozszerzenie systemu ETS ma objąć transport i budownictwo od 2027 roku. Nowe regulacje wprowadzą opłaty od emisji CO2 ze spalania paliw kopalnych, między innymi w budynkach mieszkalnych. Początkowa maksymalna stawka ma wynosić 45 euro za tonę wyemitowanego dwutlenku węgla.
Minister Pełczyńska-Nałęcz podkreśliła, że transformacja energetyczna jest dla Polski nieodzowna i powinna prowadzić do spadku cen energii. Jednocześnie zwróciła uwagę na konieczność odpowiedniego przygotowania do wdrożenia nowych rozwiązań, aby zminimalizować ich negatywny wpływ na mniej zamożnych obywateli.