Po pierwszym szturmie na markety spożywcze w poszukiwaniu zapasów na czarną godzinę, Polacy ruszyli gromadnie do marketów budowlanych. Skąd się bierze taki ruch w najpopularniejszych sklepach sieciowych i dlaczego pozostają otwarte mimo stanu epidemii?
Od 25 marca obowiązuje w Polsce stan epidemii, a obywatele są zobowiązani do pozostania w domu i opuszczania go jedynie w wybranych sytuacjach. Jednym z wyjątków jest wizyta w sklepie pierwszej potrzeby i aptece. Wśród tych sklepów są wymienione właśnie markety budowlane, które oferują narzędzia oraz materiały potrzebne np. do usunięcia awarii.
Znalazłem mieszkanie, znalazłem dom. Znalazłem serwis, na którym są.
"Funkcjonujemy jako "apteki dla domu", co oznacza, że nasi klienci wybierający opcję zakupu bezpośredniego powinni mieć uzasadnioną potrzebę odwiedzenia sklepu" - czytamy w oficjalnym stanowisku sieci sklepów Castorama.
Jak wskazuje analiza badania przeprowadzonego przez Inquiry, w ostatnich dniach niektóre markety mają więcej klientów w stosunku do poprzedniego miesiąca. Przykładowo, sieć sklepów Castorama zanotowała o 6,2 procent więcej klientów. Niektórzy nie zwracają uwagi na zalecenia dotyczące między innymi odległości między robiącymi zakupy.
Do sprawy odniósł się nawet oficjalny Niezależny Samorządny Związek Zawodowy pracowników Castoramy za pomocą swojego profilu na Facebooku. - Niestety nie wszyscy stosują się do wytycznych rządu. Przez takie lekceważące podejście możemy spodziewać się kolejnych bardziej restrykcyjnych działań - czytamy w opublikowanym dwa tygodnie temu stanowisku. Te rzeczywiście nastąpiły - zakazano np. spotkań więcej niż dwóch osób.
Trudno sobie jednak wyobrazić sytuacje, w której społeczeństwo zostałoby pozbawione "aptek dla domu". Na chwilę obecną markety budowlane działają i wszystkie największe sieci wprowadziły obostrzenia dotyczące zapobiegania zarażeniu koronawirusem. To między innymi wprowadzenie krótszych godzin pracy, prośba o zachowanie odległości między kupującymi oraz udostępnianie środków do dezynfekcji dłoni.
Ale podstawowa potrzeba, czyli awaria w mieszkaniu, bądź prowadzona od jakiegoś czasu budowa domu indywidualnego to jedynie część powodów, dla których ruch w marketach nie zamiera, a wręcz rośnie.
Wbrew pozorom za zwiększone statystyki marketów nie odpowiadają deweloperzy oraz ich podwykonawcy, gdyż ci najwięksi posiadają swoje własne magazyny z materiałami, które odbierają prosto od dystrybutorów, hurtowni, bądź producentów.
Za zwiększenie obrotów tych sklepów odpowiadają sami Polacy, którzy chcą wykorzystać czas izolacji do wykonania remontu, zupełnie zapominając, że ze względu na zasady trwającej epidemii powinno się opuszczać miejsce zamieszkania jedynie w ramach potrzeby bytowej. Prowadzenie remontu taką potrzebą nie jest i można go przeprowadzić w dowolnym momencie po zakończeniu stanu epidemii. Większość marketów budowlanych przypomina również o możliwości zamawiania materiałów budowlanych wprost do domu. - Zachęcamy do zamawiania ulubionych produktów przez internet z odbiorem osobistym, dostawą do domu lub do paczkomatu - czytamy na stronie sieci sklepów Castorama.