Polacy będą marznąć? Eksperci o tym, ile węgla może zabraknąć do ogrzewania domów

Czy Polskę czeka głęboki kryzys energetyczny związane z niedoborem węgla? Dziś trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo nie wiadomo, jak ciężka będzie zima. Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że węgla zabraknie. Co może to oznaczać dla przeciętnego mieszkańca polskiego miasta, który ogrzewa swój dom takim właśnie paliwem?

Zdaniem ekspertów częściowym rozwiązaniem problemu związanym z kryzysem energetycznym i węglowym mogą być odpowiednie inwestycje. Krajowe sieci elektroenergetyczne potrzebują dużych inwestycji. To nie tylko kwestia modernizacji przestarzałych sieci, lecz także rozbudowy, którą wymuszają w szybkim tempie przyrastające odnawialne źródła energii. – Mamy jednak problemy z dostępnością asortymentu niezbędnego do ich rozbudowy. Łańcuchy dostaw są zaburzone, a nie możemy pozwolić sobie na długie terminy realizacji dostaw – zwraca uwagę Łukasz Sapuła z Łukasiewicz–ITR cytowany przez Newserię. 

 

Jak wskazuje, rozwiązaniem mogą być produkowane w Polsce technologie dla sektora energetycznego. To sposób na uniezależnienie krajowego rynku od dostaw rozwiązań z zagranicy, co jest szczególnie istotne w kontekście bezpieczeństwa elektroenergetycznego w Polsce.

Problemy z dostawami wyzwaniem dla Polski

W mediach coraz częściej pojawiają się doniesienia o pustych składach węglowych i problemach z zakupem nawet na stronach kopalni. – Największymi zagrożeniami dla sektora energetycznego są w tej chwili łańcuchy dostaw. Mamy problemy z dostępnością paliw, jak i asortymentu potrzebnego do rozbudowy polskich sieci energetycznych – mówi agencji Newseria Biznes Łukasz Sapuła z Instytutu Tele-i Radiotechnicznego – Sieci Badawczej Łukasiewicz.

 

Być może skala problemu związanego z polskim systemem energetycznym oraz węglowym byłaby mniejsza, gdyby odpowiednie inwestycje zostały podjęte z wyprzedzeniem. Polskie Sieci Elektroenergetyczne pilnie wymagają wielomiliardowych inwestycji, żeby móc sprostać rozwojowi OZE. Według ostatnich dostępnych danych już w 2017 roku aż 90 proc. linii wysokiego napięcia miało ponad 10 lat, w tym 43 proc. – 40 lat i więcej. Stan linii średniego napięcia był niewiele lepszy, a relatywnie najmłodsze były linie niskiego napięcia, choć i tak 26 proc. z nich miało ponad 40 lat. Wiele do życzenia pozostawia również stan transformatorów sieciowych oraz stacji i rozdzielni elektroenergetycznych, z których więcej niż połowa została wybudowana ponad 30 lat temu (Forum Energii „Sieci dystrybucyjne. Planowanie i rozwój”).

 

Przestarzały system szkodzi

Wielu Polakom wydaje się, że problemy z budową infrastruktury energii odnawialnej wynikają wyłącznie, że z właściwości producentów energii, którzy nie chcą zielonej konkurencji. Prawda jest jednak inna. Problemy wynikają z niedostosowania polskiej infrastruktury do systemu pobierania energii wytwarzanej przez prosumentów. Przestarzały i mało elastyczny system jest powodem, dla którego tylko w 2020 roku operatorzy sieci dystrybucyjnych odmówili wydania warunków przyłączenia dla źródeł OZE blisko 770 razy. Odmowę najczęściej uzasadniano ryzykiem zmian napięcia i potencjalnym wpływem źródeł o niskiej sterowalności na sieć elektroenergetyczną.

 

W nadchodzących latach krajowy system elektroenergetyczny czekają jednak gruntowne inwestycje. Zarządzająca nim spółka PSE zamierza do 2030 roku rozbudować go o prawie 3,6 tys. km nowych linii 400 kV. Modernizację przejdzie również 1,6 tys. km istniejących linii najwyższych napięć i 44 stacje elektroenergetyczne. Na program inwestycyjny, realizowany przez PSE SA, składa się w sumie ponad 170 inwestycji w całej Polsce.

 

– Nasze sieci z roku na rok są rozbudowywane i nie możemy pozwolić sobie na długie terminy realizacji dostaw. Dlatego ważne, żeby maksymalnie korzystać przy tym z rodzimych rozwiązań – mówi ekspert Łukasiewicz–ITR. – Firmy energetyczne powinny dążyć do uniezależnienia się od importowanych zasobów paliw oraz od asortymentu służącego do rozbudowy infrastruktury sieciowej.