Zdaniem ekspertki, która publikuje swój komentarz na rządowych stronach, o niedawna jednym z kluczowych wątków w dyskusji o mieszkalnictwie był spór o to, co jest przyszłością polskiego mieszkalnictwa - własność czy najem. Argumentem na rzecz własności miało być przywiązanie Polek i Polaków do opartego na nim modelu uznawanego za gwaranta stabilności. Z kolei za najmem przemawiać miały ogólnoświatowe trendy, wskazujące, że kolejne, młodsze pokolenia coraz chętniej korzystają z „dostępu” jako alternatywy dla własności.
Zdaniem ekspertki nie wszystko jest jednak oparte na prawie własności. "Nie kupujemy już filmów na DVD, ale oglądamy je w opartych na opłatach abonamentowych serwisach streamingowych. Podobnie z autami - obecnie coraz częściej nie kupowanymi, ale wypożyczanymi (albo raczej leasingowanymi), o współdzielonych hulajnogach czy rowerach nie wspominając. Jeśli spojrzeć na głosy w debacie o mieszkalnictwie, można zauważyć pewną zależność - osoby opowiadające się za własnością mieszkań urodziły się w większości przed 1989 r., a te wskazujące na najem są już dziećmi nowego systemu" - pisze.
Erbel uważa, że Polska będzie musiała znaleźć swoją własną trajektorię uporania się z problemem słabej dostępności mieszkań. "Kluczowe będzie określenie, czym jest dostępne cenowo mieszkanie oraz jaka powinna być rola władz centralnych i samorządowych w uczynieniu go osiągalnym. Konieczne jest wskazanie, jak wiele mieszkań może powstać w ramach nowych publicznych zasobów i stać się „dostępnymi” dzięki rządowym lub samorządowym dopłatom. Program dopłat Mieszkanie na Start jest zalążkiem projektu opartego na takich założeniach. Jednak zanim dobierzemy narzędzia, musimy zwrócić uwagę na to, że różne pokolenia miały zupełnie inny start i zadać sobie pytanie o wizję mieszkalnictwa w Polsce za trzydzieści lat" - pisze.
Rząd realizuje kilka programów, które mają rozwiązać problem luki mieszkaniowej. Mieszkanie Plus, Mieszkanie bez wkładu własnego, Społeczne Inicjatywy Mieszkaniowe - to tylko niektóre przykłady tego, jak państwo "interweniuje" na rynku.
Rozwiązania tego typu nie dają jednak własności. I to jest podstawowa różnica pomiędzy rozwiązaniami promowanymi przez rząd, a tradycyjnymi kredytami hipotecznymi. Polaków od zakupu odstraszać mogą wysokie stopy procentowe, rosnąca wysokość rat, niska zdolność kredytowa. Dlatego w ciągu najbliższych lat popularność najmu - również tego "rządowego" może rosnąć.