"Najbielsza farba świata" to oczywiście jedynie skrót myślowy, wymyślony przez amerykańskich naukowców. W praktyce farba wydaje się oczywiście bardzo jasna, ale jej faktyczne właściwości widać dopiero w obiektywie kamery termowizyjnej.
Naukowcy z Purdue University z siedzibą w West Lafayette w stanie Indiana ogłosili, że opracowali najbielszą farbę na świecie. Istotniejszym, niż sam wizualny odcień, elementem nowej barwy jest jednak sam skład farby i jej właściwości termiczne. Choć zdaniem internautów "aż oczy bolą od patrzenia".
Kluczowa, w porównaniu do tradycyjnych farb, jest zamiana dwutlenku tytanu na siarczan baru. Ten pierwszy pochłania promienie UV, natomiast drugi jest zdolny do odpychania ciepła od powierzchni, na którą jest nakładany. Dzięki temu pomalowana powierzchnia się nie nagrzewa, jak w przypadku tradycyjnych farb.
Wszyscy znają określenie "wyspy ciepła" opisujące zabetonowane metropolie, które się szybciej nagrzewają. Ale najnowszy wynalazek uczonych nie tylko sprawiłby, że budynki wolniej by się nagrzewały. Jak wyliczyli naukowcy z Purdue University, gdyby nową farbą pomalować dach o powierzchni 100 metrów kwadratowych, uzyskanoby moc chłodniczą wynoszącą ok. 10 kilowatów. To mnie więcej tyle, ile potrzebują dzisiejsze klimatyzatory. Inaczej mówiąc, zaoszczędziłoby to energii elektrycznej oraz w pasywny sposób schłodziło budynek.
Twórcy już złożyli wniosek patentowy i liczą na szybkie uruchomienie produkcji. Co ciekawe, zaprezentowana farba teoretycznie mogłaby być jeszcze "bielsza". Niestety, zastosowanie mieszanki, w której znajdowałoby się jeszcze więcej siarczanu baru, powodowałoby, że farba szybko by się łuszczyła i pękała, co dyskwalifikowałoby ją jako atrakcyjną w skali przemysłowej.