Gruzja to niewielki kraj położony na pograniczu Azji i Europy, zamieszkauje go ok. 4 milionów obywateli. Od momentu wybuchu wojny w Ukrainie, sytuacja tego państwa stała się bardzo dynamiczna. A po ogłoszeniu przymusowej mobilizacji w Federacji Rosyjskiej do Gruzji wjechały tysiące Rosjan.
Gruzja potępiła Rosję za agresję na Ukrainę, czemu nikt nie może się dziwić. Od wielu lat trwa konflikt między rządem w Tbilisi a prorosyjskimi władzami republik autonomicznych wspieranych przez Rosjan - Abchazją oraz Osetią Południową. Mimo to Gruzja nie nałożyła sankcji na Rosję, jak np. kraje UE.
Pomijając wartości moralne, Gruzja na tym skorzystała. W momencie zarządzenia przymusowej mobilizacji w Rosji, do Gruzji uciekło kilkadziesiąt tysięcy Rosjan. Dziennie granicę przekraczało nawet 10 tysięcy aut. Jak podało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Gruzji do republiki przybyło 1,46 mln Rosjan. A zostało na stałe ponad 100 tys., a 3,3 tys. otrzymało nawet obywatelstwo. Przy tak niedużej liczbie obywateli, tysiące przyjezdnych Rosjan musi robić wrażenie.
Tak duża liczba Rosjan przełożyła się na spore zarobki branży turystycznej i spożywczej. Uciekinierzy przez mobilizacją musieli przecież gdzieś się zatrzymać i co jeść. Ale nie tylko. Jak podano w oficjalnym komunikacie, w 2022 roku cudzoziemcy kupili w Gruzji 15 tys. mieszkań, w tym sami Rosjanie nabyli aż 6062 lokale. Ich udział to nieco ponad 40 proc.
To nie koniec. Tylko w pierwszym kwartale 2023 Rosjanie kupili kolejnych 2 187 mieszkań. To ogromny wzrost w porównaniu do poprzednich lat. Gruzini finansowo zyskują na niezamykaniu swojego rynku dla Rosjan. Jak podał gruziński bank centralny od lutego 2022 roku do grudnia 2022 Rosjanie otworzyli ponadto 110 tys. rachunków bankowych, a przekazy pieniężne od Rosjan wzrosły pięciokrotnie, do 2 mld dolarów. To niemal połowa całego napływu kapitału do Gruzji.
Zdjęcie główne: Marcin Konsek / Wikimedia Commons