Mieszkaniec niewielkiego miasteczka Billingham, położonego na północy Wielkiej Brytanii, miał wielki problem z piratami drogowymi. Nie czuł się bezpiecznie we własnym domu, bo po drodze położonej tuż obok samochody notorycznie przekraczały dozwoloną prędkość - niekiedy nawet dwukrotnie!. Limit obowiązujący w tym miejscu to 30 mil na godzinę (niemal 50 km/h), ale kierowcy – jak relacjonują lokalne media - często pędziły z prędkością dopuszczalną w terenie niezabudowanym, czyli ok. 100 km/h
Rozwiązaniem problemu okazało się sięgnięcie po dość nietypową „broń”. Mężczyzna postawił bowiem na swojej posesji budkę dla ptaków, która do złudzenia przypomina fotoradar. Ma zbliżony kształt, jest pomalowana na żółto. Wejście dla ptaków przypomina kształtem i położeniem obiektyw znajdujący się w "pułapce na piratów".
Konstrukcja osadzona jest na wysokości 2,4 metra, przytwierdzono ją do metalowej rury - co jeszcze bardziej kojarzy się z tradycyjnym fotoradarem.
- Pomyślałem, że jeśli chociaż jedno auto zwolni, to warto - stwierdził mężczyzna, cytowany przez "Daily Mirror". - Czasami jedyne, czego potrzebujesz, by zwolnić, to odrobina wątpliwości, prawda? - wyjaśnił w rozmowie z BBC. Dodał, że wielokrotnie on i jego żona obawiali się, że przed ich domem wydarzy się groźny wypadek. Nieruchomość położona jest bowiem na niebezpiecznym zakręcie.
Brytyjska policja spytana o sprawę stwierdza, że nie pochwala samodzielnego stawiania tego typu "fotoradarów". Potwierdza jednak, że budowa domku dla ptaków, który przypomina fotoradar, z formalnego punktu widzenie nie jest nielegalna. Przedstawiciele władz zachęcają, by zgłaszać łamanie przepisów przez kierowców. Być może wtedy zamiast fikcyjnego radaru drogowcy ustawią prawdziwy.