Najstarsza Warszawa: zobacz niezwykłe wnętrza piwnic

Tam skrywały się latryny sprzed wieków, które są kopalnią wiedzy dla archeologów. Był też prawdziwy skarb - aż 1211 srebrnych monet. Najstarszą piwniczną Warszawę wyremontowaną ze wsparciem norweskich pieniędzy każdy będzie mógł odkryć już w Noc Muzeów.

My, warszawiacy, możemy w końcu dać odpór wszystkim, którzy dworują sobie ze stołecznego Starego Miasta, że takie nowe, zrekonstruowane. Bo nasza Starówka stoi na właśnie odkrytych wyremontowanych późnogotyckich piwnicach, na solidnych fundamentach z polodowcowych głazów i średniowiecznych cegieł.

Warszawie przybywa nowa atrakcja - trasa turystyczna o nazwie Szlak Kulturalnych Piwnic Starego Miasta, duma stołecznego konserwatora zabytków. To aż pięć różnej wielkości odrestaurowanych zespołów piwnic przy: ul. Jezuickiej 4, Rynku Starego Miasta 28-42 (strona Dekerta), Rynku Starego Miasta 2, Brzozowej 11/13, Boleść 2. Mają w sumie 2422 m kw. Są zabytkowe, ale najeżone nowoczesnymi instalacjami. Klimatyzacja działa doskonale, oświetlenie jest wyrafinowane, z myślą o osobach niepełnosprawnych zainstalowano podnośniki, są podłączenia dla komputerów.

Tę inwestycję udało się miastu zrealizować dzięki wsparciu z Norweskiego Mechanizmu Finansowego (potomkowie wikingów dali połowę z 7,5 mln euro). Ambasador królestwa Norwegii Enok Nygaard mówił tak: - Otwierając odrestaurowane piwnice i przeznaczając je na cele kulturalne i społeczne, wzmacniamy same fundamenty Starego Miasta, zarówno w sensie dosłownym, jak i symbolicznym.

Schodząc pod ziemię, czułem wzruszenie, dotykając prawdziwych gotyckich cegieł ze sklepień i posadzek. Nuciłem "jest Warszawa, naprawdę jest". Ta jej część cudem przetrwała zagładę II wojny światowej, tylko dlatego, że jest schowana głęboko pod ziemią. Na niektórych cegłach można wypatrzyć ślady po palcach, liczą sobie nawet pół tysiąca lat. Na jednej zachował się odcisk psiej łapy. - Cegły były już uformowane, ale jeszcze niewypalone. Wtedy musiał po nich przebiec jakiś pies - mówi Artur Zbiegieni, wicedyrektor ds. inwestycyjno-konserwatorskich Muzeum Historycznego m.st. Warszawy.

Zniszczenie miasta oświetlone z podwórka

Spacer szlakiem piwnic zaczynać się będzie na ul. Brzozowej 11/13. Tam powstało Centrum Interpretacji Zabytku. Na już gotowej wystawie poznamy dzieje kształtowania się miasta, historię jego zagłady, potem odbudowy. Tu też działać będzie Centrum Informacji Turystycznej promujące szlak.

Stan tego miejsca przed remontem dosadnie opisał Wojciech Kleinrok z Pracowni Architektonicznej "Archistudio": - Dziedziniec był zapyziały, w tragicznym stanie, skrzeczała na nim peerelowska rzeczywistość. Asfalt z lat 50. z zatopionymi w nim i zniszczonymi luksferami, stały jakieś garaże, pod spodem była stara kotłownia, wszystko przeciekało.

Konserwatorzy zabytków, budowlańcy i mieszkańcy powtarzają: - W podwórku po prawej był garaż, w którym parkował Rudzki, ten Rudzki - Kazimierz. Aktor znany z takich filmów jak "Wojna domowa", "Jak rozpętałem II wojnę światową", "Nie lubię poniedziałku", "Eroica".

Wojciech Kleinork: - Przy okazji tej inwestycji w podziemnych pomieszczeniach powstał nowoczesny węzeł cieplny, który obsługuje teraz wszystkie kamienice w okolicy ze strony Barssa. To wielki plus dla mieszkańców i użytkowników, zapłacą mniej za ciepło.

- Trzeba było wybrać 200 m sześc. ziemi, dokopać się do ścian sąsiednich kamienic, przebudować wszystkie instalacje - mówi Tadeusz Goebel, kierownik budowy.

Z zewnątrz na Brzozowej niewiele się zmieniło. Tylko ogromna brama jest nowa, wygięta w łuk. Archeolodzy odsłonili w niej dolne partie fundamentów miejskich murów obronnych z końca XIV wieku. Są teraz wyeksponowane w przedsionku, podświetlone reflektorami i przykryte taflami z hartowanego szkła, po którym można stąpać niczym po wielkiej gablocie. Na ścianie wisi opis i informacja, jak budowano takie mury, jaka była ich struktura.

Do holu prowadzi drewniany mostek. Przestrzeń jest pełna światła dzięki dachowi ze szkła znajdującemu się na poziomie podwórka. Ściany zdobią panoramy starej Warszawy. Są też projekty remontu elewacji domów z Rynku Starego Miasta z 1929 r. z barwnymi polichromiami i stolica w gruzach widziana z praskiego brzegu Wisły.

Kilka stopni w dół i jesteśmy w dolnej partii piwnic. Na ekranie - płonący Zamek Królewski w ujęciach z 17 września 1939 r.

W centralnej części tej sali posadzka jest wykonana z tafli szklanych. - Pod nimi wyeksponujemy artefakty, detale architektoniczne ze zniszczonego Starego Miasta. Na razie są tylko ich zdjęcia - wyjaśnia kustosz Zuzanna Sieroszewska z Muzeum Historycznego i kierownik Centrum. Zwraca uwagę na dwa ekrany - na prawym wyświetlają się zdjęcia kamienic, katedry, innych kościołów czy obiektów przed 1939 r., a po chwili tego, co z nich zostało po wojnie. Drugi ekran dopowiada historię zagłady miasta - Powstanie Warszawskie.

Niewielka plansza w narożniku przypomina tzw. plan Pabsta. Zespół niemieckich architektów z Würzburga już na przełomie 1939 i 1940 roku narysował "Warschau. Die neue Deutsche Stadt" jako prowincjonalne miasto Generalnej Guberni na 130 tys. mieszkańców.

Przy okazji warto przypomnieć fragment dziennika ministra propagandy Josepha Goebbelsa w listopadzie 1939 r.: "Podróż do Warszawy. Przez pola bitewne, obok doszczętnie zbombardowanych wsi i miast. Obraz spustoszenia. Warszawa: to piekło. Zdemolowane miasto. Nasze bomby i granaty zrobiły swoje. Żaden dom nie jest naruszony. Ludzie jak otępiałe cienie. Przemykają ulicami jak insekty. Wstrętne to i prawie nie do opisania" (cytat za: Dieter Schenk, "Hans Frank. Biografia generalnego gubernatora", Kraków 2009).

Na antresoli znajduje się ekspozycja poświęcona odbudowie, są sylwetki zasłużonych architektów z Biura Odbudowy Stolicy. Wrażenie robi fotografia T. Cieślewskiego, który siedzi w ruinach Starego Miasta i je maluje, obok reprodukcje jego obrazów czy zdjęcie L. Sempolińskiego choinki bożonarodzeniowej w gruzach na Rynku w 1948.

Wiele osób przyciągnie też sala projekcyjna. - Wyświetlamy w niej z trzech rzutników sceny rodzajowe na Starym Mieście z lat 60., 70., 80. Ludzie jedzą lody, malują obrazy, spacerują - mówi Zuzanna Sieroszewska.

Ta część piwnic - zarówno poziom niższy, jak i antresola - ma też światło dzienne. To zasługa świetlików, które na poziomie podwórka mają kształt ściętych stożków okolonych ławkami oraz okrągłych przeszkleń. - Co za projekt. Jakie wykonanie. Kamieniarka najwyżej próby. To moja ulubiona piwnica - przekonuje Paweł Barański, dyrektor Stołecznego Zarządu Rozbudowy Miasta pełniącego funkcję inwestora zastępczego.

Otwarcie piwnic pod podwórkiem z wystawą jest planowane na czerwiec.

Latryna i tymfy złotowe

Te piwnice są najbardziej imponujące. Ciągną się pod całą północno-zachodnią częścią Rynku - stroną Dekerta, czyli pod Muzeum Historycznym m.st. Warszawy. Tworzą istny labirynt 9 m poniżej poziomu Rynku.

"Niezbadane zaułki skomplikowanej mapy pomieszczeń eksplorowano na bieżąco. Praca wymagała przemyślanych i trafnych decyzji, podejmowanych pod presją czasu i w bardzo trudnych, poligonowych warunkach, pośród wyburzeń i głębokich wykopów" - wspomina dr Wiesław Procyk, konserwator zabytków, w publikacji poświęconej renowacji piwnic.

Trzeba było wzmocnić pozbawioną spoiwa konstrukcję w zewnętrznej części ścian fundamentowych aż 11 kamienic, stawiać tymczasowe konstrukcje, by wszystko się nie zawaliło.

W trakcie prac archeologicznych odkryto drugi poziom piwnic (w budynku Rynek 42).

Pod numerem 30. po usunięciu ścianek działowych, tynków, plątaniny instalacji całe swe późnośredniowieczne piękno ukazał podziemny pojezuicki kapitularz z ostrołukowymi sklepieniami wspartymi na jednym centralnym filarze.

Tuż obok udało się wydobyć na wierzch posadzkę zrobioną w XVIII wieku z drobnych dość kamieni - otoczaków. I właśnie w tej części podziemi badacze natknęli się na skarb. Jak precyzuje archeolog Ryszard Cędrowski, to 1211 monet - "tymfy złotowe, orty, szóstaki, 15-,6-,3-krajcarówki z okresu między 1623 a 1707 r.", o wadze 4,8 kg. "Zostały wybite na terenie Rzeczypospolitej (w Koronie i na Litwie), w Saksonii, Prusach, Austrii, Brandenburgii, Brunszwiku i na terenie dzisiejszych Węgier. Monety były włożone w wełniany worek, który zakopano obok żeliwnego garnka. Naczynie to mogło służyć jako sejf do przechowywania pieniędzy. Świadczy o tym znaleziona na jego dnie srebrna moneta króla Jana II Kazimierza". Nieco dalej archeolodzy wykopali też carskie ruble Katarzyny II i Aleksandra I.

Do innych ciekawych odkryć należą: * fragmenty ceglanego pieca, który mógł służyć w laboratorium aptecznym w XVII w. (pod kamienicą nr 38); * ceglana studnia z XVII wieku o średnicy 80 cm zasypana potem pobitymi naczyniami z XVIII-XIX wieku; * latryny pełne "skarbów codzienności" - fragmentów fajek z holenderskiego miasta Gouda, potłuczonych butelek, kieliszków, ale uchował się też cały kafel piecowy z XVI w. z herbem Kutna Hora w Czechach (pod Nowomiejską 4).

Ciarki na plecach wywołuje zaułek piwniczny czarny jak piekło, z osmalonymi cegłami, z których część aż się zeszkliła od płomieni - to pamiątka z czasów pożogi Powstania Warszawskiego.

Z zabytkami kontrastują nowoczesne urządzenia przeciwpożarowe z systemem pomp, zbiorników na wodę oraz sterownią elektroniczną. Można je oglądać, bo zostały wyeksponowane za ścianą z ognioodpornego szkła. Kiedy jest alarm, system oświetla tabliczki dróg ewakuacyjnych, otwierają się wszystkie drzwi prowadzące z piwnic na Rynek i na dziedziniec.

Tu w podziemiach będą sale na wystawy stałe, ale i czasowe, także z częścią dla dzieci poświęconą legendom warszawskim o Bazyliszku, Złotej Kaczce czy Warsie i Sawie. Ekspozycja ma być gotowa jesienią. A po otwarciu piwnic zacznie się remont pięter Muzeum Historycznego.

Nowoczesne pracownie i kolebkowe sklepienie

Do kamienicy Stołecznego Centrum Edukacji Kulturalnej (SCEK) od strony Gnojnej Góry przykleiła się nowoczesna struktura ze szkła z tarasem widokowym.

Tędy można się dostać do urządzonych i użytkowanych już od dwóch lat piwnicznych pomieszczeń, w których mieszczą się pracownie batiku, rzeźby, komputerowa i obróbki cyfrowej zdjęć, teatr małego widza, sala muzyczna, kawiarenka literacka. Niesamowicie wygląda odizolowana od korytarza szklaną ścianą sala prób muzycznych z ceglanym sklepieniem kolebkowym z lunetami. Standardu toalet mogliby pozazdrościć właściciele wielu kilkugwiazdkowych hoteli.

Po szklanej podłodze

Wejście do kamienicy znajduje się w samym narożniku, u zbiegu z ul. Celną. To Staromiejski Dom Kultury. Na przełomie XX i XXI wieku w piwnicach, do których schodzi się krętymi schodami (jest podnośnik dla osób niepełnosprawnych), mieściła się knajpa, zawsze siwa od dymu. Teraz w podziemnych salach, gotowych od dwóch lat, działa Klub Literacki, znalazło się miejsce dla pracowni komputerowej. Chodzi się po szklanej podłodze, dzięki temu widać fragmenty starych fundamentów - znów kamienie i fragmenty murów.

Tu trzymali złoczyńców

Stara Prochownia to druga staromiejska siedziba Stołecznego Centrum Edukacji Kulturalnej. - Kiedy przejmowaliśmy ten obiekt w 2002 r., to była ruina, a teraz aż miło popatrzeć - zachwala Wanda Staniorowska, kierownik ds. administracyjnych w SCEK.

Przy schodach prowadzących do kazamatów napis na ścianie nie pozostawia złudzeń, czemu służyło to miejsce w przeszłości: "Na poprawę złych miejsce od sądu wyznaczone". - Cela była. Złoczyńców tu trzymali - przypomina Artur Zbiegieni.

Historia odbudowanego po wojnie zabytku sięga czasów Anny Jagiellonki i XVI wieku. Powstał jako Baszta Mostowa, z której strzeżono przecinającego stąd Wisłę pierwszego stałego mostu. Przeprawą był zachwycony Martin Gruneweg (1562 - ok. 1618), gdańszczanin z niemieckiej luterańskiej rodziny kupców, który przybył do Warszawy w 1579 r. O moście ufundowanym przez Zygmunta Augusta pisał, że "tylko niewiele innych równać się może wielkością i urodą", "wiele by można znaleźć pięknych drewnianych mostów, ale ci, którzy widzieli ten, powiadają, że jest najznakomitszy. (...) Biegnie on prosto jak po sznurku i jest tak szeroki, że mogą się na nim minąć dwa wozy, jest też on najmilszym traktem spacerowym mieszkańców Warszawy".

- Dlatego nad fosą zbudowaliśmy drewniany mostek, który wyznacza kierunek przeprawy z czasów Zygmunta Augusta - mówi Artur Zbiegieni.

Baszta Mostowa została przerobiona na prochownię w połowie XVII wieku, bo wtedy od kilkudziesięciu już lat nie było mostu, zniszczyła go kra. Potem znów musiała zmienić funkcję, ze względów bezpieczeństwa, proch tak blisko domostw stanowił zagrożenie. Stał się więzieniem za marszałka Stanisława Lubomirskiego, w XIX wieku - domem mieszkalnym, w XX wieku - teatrem.

Odrestaurowane piwnice z cegły pochodzą z czasów Anny Jagiellonki, zamieniły się w sale ekspozycyjne. Skrywają się w nich: sala teatralna i sala klubowa, kawiarnio-czytelnia z dobrze wyposażonym zapleczem kuchennym. Odbywają się tu warsztaty dziennikarskie czy filozoficzne.

W fosie obok budynku od strony północnej powstał amfiteatr na imprezy plenerowe - przedstawienia teatralne czy koncerty.

Szkoda, że przy okazji inwestycji w Starą Prochownię nie udało się urządzić kawiarni wystawiających latem stoliki w stronę parku fontann multimedialnej, tego tam bardzo brakuje.

Piwnice Staromiejskie

1. Brzozowa 11/13. Generalny wykonawca: Usługi dla Ludności MURARSTWO Stanisław Karwowski, Biuro Projektowe: Pracownia Architektoniczna "Archistudio" z Warszawy

2. Rynek Starego Miasta 28-42 (1148 m kw.). Generalny wykonawca: AMP i Renova sp. z o.o., Biuro Projektowe: "Śpiewak" Firma Remontowo-Budowlana z Ożarowa Mazowieckiego

3. Jezuicka 4, generalny wykonawca: AMP i Renova, Biuro Projektowe: Pracownia Architektoniczna "Archistudio" sp. z o.o. z Warszawy (ponad 600 m kw.)

4. Rynek Starego Miasta 2. Generalny wykonawca: INTOP Tarnobrzeg sp. z o.o., Biuro Projektowe: Pracownia Architektoniczna "Archistudio" sp. z o.o. z Warszawy

5. Boleść 2 (298 m kw.) Generalny Wykonawca: PBM Południe SA, Biuro Projektowe: Pracownia Architektoniczna "Archistudio" sp. z o.o. z Warszawy